Czerwony łabędź / W 7 bajek dookoła świata

dzika-jablon691

Witamy w Ameryce Północnej! W projekcie blogowym W 7 bajek dookoła świata zapoczątkowanym przez autorkę bloga Projekt: Człowiek zapraszamy na przedstawienie oparte na indiańskiej legendzie o wytrwałości w dążeniu do celu, w warstwie wizualnej inspirowane lalkami kachina Indian Hopi :)

Oto harmonogram naszej bajkowej zabawy:

16/04 Australia i Oceania
23/04 Azja
30/04 Afryka
7/05 Europa
14/05 Ameryka Północna
21/05 Ameryka Południowa

logo-bajkiAmeryka Północna – był Elvis, Marylin, Hollywood, ale na dłużej pozostałyśmy przy Indianach! Miks inspiracji i ekscytacji, nasza propozycja przez to dość niespójna, ale pełna radości matki i córki… Tak, poczułam to coś; może znów dlatego, że odbyłam kolejną niesamowitą podróż do dzieciństwa i młodości z czasów liceum (fascynacja Indianami, własnoręczne wyroby, biżuteria z koralików, wizyta w rezerwatach Arizony, połykane opowieści z prerii). Tym razem niewiele czytałyśmy, raczej sprowadziłyśmy szeroko pojętą kulturę i życie Indian Ameryki Północnej do kilku haseł (sięgnęłyśmy po Mapy Mizielińskich, kolorowy Atlas świata, legendy z Internetu, a nawet film Pocahontas): tipi, wigwam, fajka pokoju, wódz, preria, bizon, totem.

dzika-jablon691z-5

Największe wrażenie zrobiły na nas lalki kachina Indian z plemienia Hopi i wyznaczyły kierunek działań :)

Kachina_dolls
Źródło: http://npn.org.pl

Na początek stworzyłyśmy totem pokryty wizerunkami zwierząt-duchów opiekuńczych naszej rodziny. Przy okazji rozbawiły nas Indiańskie imiona: Milo nazwała się Dziewczyna-Orzeł oraz Opierzony Żbik (?), a ja Kucająca przy Ognisku… O totemie będzie oddzielny post :)

dzika-jablon-totem

Łącząc różne inspiracje, wybrałyśmy historię pełną symboli plemienia Ojibway (Chippewa) o czerwonym łabędziu oraz lalki plemienia Indian Hopi, które zrobiłyśmy z pociętych kijków z cennej kolekcji Milo.

dzika-jablon691a

dzika-jablon691b

dzika-jablon691c

Czerwony łabędź

dzika-jablon691d

Pewna indiańska rodzina żyła daleko od wiosek plemiennych. Po śmierci rodziców trzej bracia musieli radzić sobie sami.

 

dzika-jablon691e

Najstarszy z nich był zdolnym myśliwym, stał się nauczycielem i przewodnikiem dla młodszych braci – uczył ich zdobywać pożywienie i poruszać się po lesie, pokazywał tropy i sposoby polowania na zwierzynę.

dzika-jablon691f

Pewnego dnia wyruszyli na polowanie. Najmłodszy z braci – Odjibwa – zabił niedźwiedzia i przyniósł go do domu.

dzika-jablon691g

Po odprawieniu rytuałów dziękczynnych, przed oczami młodzieńca pojawiła się czerwień, a do uszu dobiegło ludzkie wołanie. Chłopiec ruszył za głosem.

dzika-jablon691i

Dotarł do jeziora, na środku którego pływał piękny, czerwony łabędź. Zapragnął upolować ptaka.

dzika-jablon691h

Wyjął łuk i strzałę i wystrzelił – raz, drugi, trzeci. Nic. W końcu wystrzelił ostatnią strzałę, ale nawet ta nie drasnęła zwierzęcia. Odjibwe postanowił skorzystać z woreczka z talizmanami swojego ojca. Wziął trzy magiczne strzały. Pobiegł nad jezioro i znów wycelował w czerwonego łabędzia. Dwie strzały zniknęły pod wodą, ale trzecia przeszyła szyję łabędzia. Ranny ptak poderwał się i odleciał.

dzika-jablon691j

Odjibwe ruszył w pogoń za ptakiem. Biegł długo, aż trafił do wioski. Goszczony przez samego wodza, traktowany był jak mężczyzna, który już prawie pojął za żonę córkę wodza.

dzika-jablon691k

Młodzieniec zapytał kobietę o czerwonego łabędzia. Udał się we wskazanym kierunku.

dzika-jablon691l

Chłopiec spotkał wartowników kolejnej wioski, którzy skierowali go do wodza. Tu sytuacja się powtórzyła – traktowany jak zięć nie mógł odmówić gościnności i oderwać oczu od pięknej córki wodza. Rankiem zapytał ją o czerwonego łabędzia. Kiedy piękna Indianka wskazała kierunek lotu ptaka, młodzieniec wyruszył w dalszą podróż.

dzika-jablon691m

Niebo spowiła ciemność, ale niestrudzony chłopak biegł przed siebie. W oddali ujrzał blask. Postanowił sprawdzić, skąd owa jasność pochodzi i doszedł do obozu czarownika. Stary człowiek dał mu radę: „Trzymaj się tego, co sobie postanowiłeś i nie ustawaj w dążeniach do realizacji tego celu”. Odjibwe szedł dalej.

dzika-jablon691n

Po pokonaniu kolejnych mil w ciągłym biegu, młodzieniec trafił do drugiego, a potem trzeciego starca. Ten dokładnie wiedział kim jest czerwony łabędź. To córka potężnego magika, oszukanego i skrzywdzonego przez ludzi. Kobieta przybiera postać tajemniczego ptaka i zwabia śmiałków, którzy mogą pomóc naprawić wyrządzone jej ojcu krzywdy.

dzika-jablon691o

Odjibwe trafił w końcu do czarnoksiężnika. Mag, jęcząc z bólu, opowiedział historię, w której stracił swój skalp. Cierpiał podwójnie – został nie tylko okradziony z godności, ale też oszukany przez tych, którym chciał pomóc, a do tego zdjęty płat skóry głowy sprawiał mu przeogromny ból. Odjibwe tak przejął się losem maga, że na chwilę zapomniał o czerwonym łabędziu. Postanowił odzyskać skalp i zwrócić czarownikowi to, co zostało mu zabrane.

dzika-jablon691p

Następnego ranka młodzieniec wyruszył do plemienia, które przetrzymywało skalp staruszka. Żeby go odzyskać, chłopak musiał skorzystać z mocy swoich duchów opiekuńczych i użyć magii.

dzika-jablon691r

Najpierw przybrał postać kolibra i wzniósł się wysoko w powietrze. Odwiązał skalp ze słupa, a następnie przeleciał nad głowami tańczących wojowników, którzy od razu ruszyli w pogoń. W postaci jastrzębia Odjibwe umknął wojownikom i przyfrunął do oskalpowanego czarownika. Gdy tylko wypuścił „zdobycz” z dzioba, skalp spadł na głowę maga i wpasował się w swoje miejsce.

dzika-jablon691s

Chłopak zamieszkał u czarownika. Obaj mężczyźni bardzo się zaprzyjaźnili. Mag chciał pokazać jak bardzo jest wdzięczny młodzieńcowi, dlatego też obsypał go prezentami.

dzika-jablon691t

Nadszedł jednak wieczór, w którym Odjibwe oznajmił, że wyrusza w podróż powrotną do swojej wioski. Zapalili fajkę pożegnalną…

dzika-jablon691u

… a mag odsłonił zasłonę i…

dzika-jablon691w

… oddał młodzieńcowi swoją córkę, Czerwonego Łabędzia.

dzika-jablon691x

W drodze powrotnej chłopak zabrał jeszcze dwie córki wodzów, którzy tak gościnnie go przyjęli, by ofiarować swoim braciom po jednej kobiecie.

dzika-jablon691y

Po powrocie do domu wszyscy bracia żyli w zgodzie i radości. Minęło trochę czasu i starsi bracia zaczęli zazdrościć najmłodszemu pięknej żony i czynić mu wymówki, że stracił magiczną strzałę ojca.

dzika-jablon691z

Odjibwe wyruszył więc ponownie w podróż. Zostawił swoją żonę i cały dobytek i wędrował długo w poszukiwaniu strzały.

dzika-jablon691zz

Dotarł do miejsca, w którym nie było nic oprócz otworu w ziemi. Wszedł do środka i schodził tunelem głęboko w dół. Wszedł do krainy umarłych. Po drodze napotkał bizona. Młodzieniec powiedział, że przyszedł odzyskać magiczną strzałę ojca. Bizon jednak zastąpił mu drogę.

dzika-jablon691zz1

Nakazał chłopakowi wrócić do wioski i ratować żonę, którą jego niegodziwi bracia próbują zhańbić. Powiedział też, że jeśli Odjibwe nie opuści natychmiast podziemi, zostanie tu już na zawsze.

dzika-jablon691z-2

Chłopak opuścił więc krainę umarłych i wrócił do domu. Okazało się, że bizon mówił prawdę. Odjibwe wystrzelił pozostałe dwie magiczne strzały ojca i ugodził śmiertelnie swych braci.

dzika-jablon691z-3

Od tego momentu żył szczęśliwie z trzema uratowanymi żonami.

dzika-jablon691z-4

Na koniec – fantastyczna sprawa! Odkryłyśmy, że wszyscy nasi aktorzy „powieszeni” razem na kiju stworzyli wspaniały instrument. Szamański dźwięk klekoczących jak na wietrze patyczków – bezcenny. Dreszcze :)

Zapraszam do odwiedzania blogów pozostałych uczestniczek projektu.

Reklama

Obrazki aborygeńskie ze zwierzętami

dzika-jablon677c

Witajcie w Australii! Przekazanie dziecku wiedzy o kontynencie, poprzez zabawę, jest nie lada wyzwaniem. Udajemy się więc w podróż geograficzno-biologiczno-artystyczną, robiąc po drodze kilka przystanków. Z każdego postoju pełnego pasji i nowych miejsc pobytu będziemy zdawać Wam relację. Będziemy szczęśliwe, mogąc podzielić się pomysłami na zabawy. Może się przydadzą w Waszych podróżach i przygodach dookoła świata :)

Na początek malarstwo aborygeńskie i piękna zabawa ze zwierzętami. Czytamy trochę opowieści z rejonu Australii i Oceanii w ramach projektu bajkowego, więc naturalnie łączymy słowo z obrazem. Oczarowane takimi inspiracjami, jak malowane opowieści rdzennych mieszkańców Australii, postanowiłyśmy wypróbować technikę aborygeńską – styl kropek i linii…

10_big
Artystki malujące opowieść z Czasu Snu. Źródło: Australian Museum.

Pierwotnie Aborygeni malowali na piasku, kamieniach i korze drzew. W jaskiniach u podnóża świętej góry Aborygenów – Uluru – przetrwały niesamowite  naskalne wyobrażenia zwierząt i ludzi. Z czasem miejscowi artyści zaakceptowali inne – bardziej współczesne – media, dzieląc się tym samym swoją sztuką i kulturą z szerszym gronem odbiorców.

0000013503
Uluru – święta góra Aborygenów. Źródło: Obiezyswiat.org.

dzika-jablon-australia

A my polecamy tekturę! Z bogatej fauny Australii i Oceanii wybrałyśmy kilka zwierząt: żółw, dziobak, ryby (niezidentyfikowany gatunek) i wąż. W planach jeszcze kangur i krokodyl. Wycinamy uproszczone kształty. Szykujemy farby. Wcześniej pokazujemy małemu artyście galerię prac w internecie, które pokażą czym jest technika „kropkowa”. Malujemy! Czyli doświadczamy nowego, jak mówi Milo :) Powstały prace indywidualne i wspólne (Milo i mamy). Na koniec powiesiłyśmy je w „galerii” nad łóżkiem, żegnając tym gestem świąteczne choinki i śnieżynki, które tak długo przypominały o zimie. Tymczasem odlatujemy do ptasiego raju! Do zobaczenia wkrótce.

dzika-jablon677j

dzika-jablon677d

dzika-jablon677g  dzika-jablon677e  dzika-jablon677h

dzika-jablon677f

dzika-jablon677a

dzika-jablon677i

dzika-jablon677b

Obrazy w pracowni malarskiej

dzika-jablon670

Ostatnio słyszę coraz częściej: Mamo, ja raczej nie będę malarką, tylko projektantką ubrań! Nie przeszkadza jednak ta zmiana planów życiowych w wizycie w pracowni malarskiej i malowaniu obrazów na sztaludze, w prawdziwej scenerii…

No właśnie, ta autentyczność miejsca, z całą otoczką, sprzętem, brudem i atmosferą… Taka przygoda to wielkie przeżycie. Do dziś pamiętam wycieczki do „dziwnych” miejsc w dzieciństwie, dziwnych, bo innych od wszystkich, które znałam i odwiedzałam na co dzień, które wydawały się trochę tajemnicze i zarazem fascynujące. Panował w nich inny porządek, ze świata dorosłych, przestrzeń nie naruszana przez dzieci z wyjątkiem tych rzadkich chwil jak wizyta w miejscu pracy rodziców… Mam wrażenie, że do dziś pamiętam niektóre zapachy, np. sypkiego gipsu czy gorącego wosku, a pamięć utknęła kiedyś na jakimś szczególe, którego już nie zauważał żaden dorosły w swoim otoczeniu. Pamiętam też wielką tablicę na pół ściany, zapach wiecznie wilgotnego drewna, zadania specjalne dla mnie, jakieś naprędce wyciągnięte kartki, żebym się zajęła i porysowała. Uśmiechy, miłe, choć zdawkowe gesty i podzieloną uwagę. Obserwowałam, zwiedzałam, doświadczałam inności miejsca. Teraz czas na Milo!

A Wy mieliście takie miejsca na mapie dzieciństwa?

dzika-jablon670b

dzika-jablon670c

dzika-jablon670e

dzika-jablon670g

dzika-jablon670i

dzika-jablon670k

dzika-jablon6701

Doświadczanie malarstwa

dzika-jablon664

Jestem niezmiennie zafascynowana różnorodnością sposobów przeżywania i doświadczania malarstwa przez dzieci, ich pomysłami na ekspresję. Odkrywaniem, że zanurzenie ręki w farbie, jej fizyczność, konsystencja i temperatura, to bycie całym sobą w procesie twórczym, jest o niebo ważniejsze niż efekt końcowy – ładny kształt czy wyszukany kolor.

Nic nie musi być poprawiane. Kierowane. Tłumaczone. Rozpoznane. Niech po prostu się dzieje! Każda kreska i każdy gest dziecka na papierze jawi się jako zapis energii twórczej wyrażanej w danej chwili w niepowtarzalny sposób – tak wyjątkowy jak wyjątkowe jest nasze dziecko!

My widzimy kreski – one rzęsisty deszcz.
My plątaninę – one kosmos i wędrówki planet.
My bure kolory – one wybuch wulkanu.
Pragniemy rozpoznać fragment rzeczywistości,
poukładać, przypisać, odnieść się, zaklepać.
Upewnić się, że wiemy. Dzielimy się. Prowadzimy…

Dokąd? Co takiego wiemy?
W czym chcemy mieć pewność?
Bądźmy obok uważni i gotowi – by widzieć, a nie patrzeć.
By pomóc, jeśli pomoc jest potrzebna.
By milczeć i trwać w zachwycie.
Nie przeszkadzać…
I może wtedy, w nie narzucającym się towarzyszeniu,
uda nam się dostrzec kogoś wyjątkowego. Dziecko!

wencel-sensoryka-8

dzika-jablon-sens12

dzika-jablon664d

dzikajablon-mal3  wencel-sensoryka-1   dzika-jablon664b

dzikajablon-mal1  dzikajablon-mal5

dzika-jablon664a

dzikajablon-malowanie-sola

plastyka-sensoryka9

plastyka-sensoryka4

Zakrapiana mozaika lodowa

dzikajablon638

Kostki lodu – temperaturowe doświadczenia sensoryczne i szybko przemijający budulec dzieła. Odrobina nauki – przemiana ciała stałego w ciekłe. Sztuka – mozaikowa układanka wieloelementowa z kolorem w roli głównej plus praktyka mieszania kolorów (podstawowe i pochodne). Wisienka na torcie – Montessoriańskie ćwiczenia z kroplomierzem wspierające małą motorykę. Polecam tę mieszankę inspiracji. A przede wszystkim – ekscytującą przygodę :)

  • zamrozić kostki lodu, np. w różnych kształtach (byle dużo)
  • wlać do naczyń wodę i rozrobić dość rzadkie farby w kilku kolorach
  • pokazać jak działa kroplomierz i dać dziecku poćwiczyć
  • wyłożyć kostki lodu na tacę
  • dowolnie układać, zakraplać kolorami, eksplorować…

dzikajablon638a

dzikajablon638b

dzikajablon638c

dzikajablon638d

dzikajablon638e

dzikajablon638f

dzikajablon638h   dzikajablon638i

dzikajablon638j

dzikajablon638k

dzikajablon638l

dzikajablon638m

dzikajablon638n

Sztuka pod estakadą

dzikajablon598e

Miasto ma swoje tajemnice, dziwne przestrzenie o nieustalonej tożsamości, sceny przemijających wydarzeń. Miasto lubi zaskakiwać. Pomimo, że wydaje mi się, że wiem sporo o mieście, że znam jego rytmy i nastroje, czasem staję się białą kartą wobec tego, co napotykam nagle, bez planów, uzgodnień, wskazówek…

Z rozrywek w mieście można iść na kawę. Przechadzać się głównym gościńcem, nie podążając za żadnym szeptem czy pogłosem. Przeglądać się w oknach na świat, w których zawisły manekiny w najmodniejszym danse macabre, odziane w futro i żorżetę. Poprawiać włosy od wiatru w szklanych odbiciach miasta. Można też zejść z głównego szlaku, zostawić za sobą pośpiech, zmienić narrację, zgubić wątek. Pod estakadą, której serce bije rytmem rozpędzonych samochodów, na wysokich szarych słupach, bledną oczy zapatrzone w tę nieokreśloną przestrzeń. No man’s land. Ziemia jałowa, mimo że jeszcze przykryta zielenią. Pomnik, do którego nikt nie podchodzi, z pustym obejściem w pierścieniu dzikich traw. Miejsce buntu i artystycznej ekspresji. Enklawa wolności na chwilę, niemal tuż przed upadkiem starego systemu. Strefa kultu dla wąskiego grona, i zapomnienia – dla większości. Obrazy pod mostem, których nie dostrzeżesz z okna samochodu. Erupcja, dzieło życia z lat młodości, bez dalszego ciągu…

dzikajablon598a

dzikajablon598c

dzikajablon598d

dzikajablon598f

dzikajablon598g

dzikajablon598i

dzikajablon598j

dzikajablon598l-2

Poszarzałe, roztapiające się sylwetki przypomniały na chwilę, wyrwane wspomnieniom, gdzieś z innej czasoprzestrzeni, świata odmiennych stylistyk i pierwotnych inspiracji, fascynujące oblicza świętych utrwalone we freskach dawnych świątyń. Zniszczonej cerkwi z moich rodzinnych stron. I tych zapamiętanych (dreszczem na karku, rumieńcem na policzkach i opuszkami palców) małych cerkwi rozrzuconych we wsiach Karpat. W ciasnych, przygarbionych, tchnących wilgocią wnętrzach, iskrzyły jeszcze ostatnim blaskiem oczy uczestników sądów ostatecznych, gasły twarze matek i synów splecionych w uścisku utraty, bledły w ciszy wyciągnięte dłonie… Tak samo zastygła sztuka pod estakadą. Tylko nasz śmiech, jak dźwięk tłuczonego szkła, i kwiaty dzieci, to było życie.

dzikajablon598b

dzikajablon598m

dzikajablon598h-2

dzikajablon598n

* Chodzi o historię akcji artystycznej z 1987 roku Szymona Urbańskiego. Za Fundacją Sztuki Zewnętrznej: „Jako student warszawskiej ASP,  latem 1987 roku Szymon Urbański wykonał cykl murali w otoczeniu Mostu Grota-Roweckiego, za co został wyróżniony nagrodą im. Henryka Stażewskiego, przyznaną przez Fundację Egit. Korowód postaci powtórzył w obrazie Stacja solidarność, zdjętym przez cenzurę z wystawy Co słychać, w Zakładach Norblina w 1987 roku. Zapytany o murale przy Trasie Toruńskiej, artysta powiedział: Warszawa to takie szare miasto. Teraz są wakacje, ja mam dużo wolnego czasu i umiem malować. To jest moja wersja ‚keep smiling’.” Na stronie magazynu Made in Street można zobaczyć pełną koloru dokumentację murali Urbańskiego z lat 80.
* Migawki z mojego pobytu na Ukrainie w roku 2000 poświęconego ginącym cerkwiom: Trzysta la temu / na świętej ścianie / jej złote włosy / matko nadpalona / nie masz nawet rąk / na otarcie łez / twój mały syn / posiwiał.