Komiksowo / Przygody z książką

dzika-jablon726tt

Witajcie w nowym projekcie książkowym :) Pierwszy wpis komiksowy. Trochę dlatego, że Milo sięga coraz częściej po komiksy (zaczęło się od wspólnego z Tatą czytania Tytusa, Romka i Atomka przyniesionego pewnego dnia z piwnicy). Po części też z powodu rysunków, które ostatnio są inspirowane komiksem – z charakterystycznym ograniczeniem koloru, podziałem na okienka i ukochanymi dymkami! Jako że grafomotoryka Milo rozwija się z dnia na dzień, moje dziecko pogrążone w literkowej fascynacji zapełnia dymki przeróżnymi kwestiami wymyślanych postaci.

dzika-jablon726d

dzika-jablon726c

dzika-jablon726a

dzika-jablon726b

Przygoda z komiksem nabrała rumieńców w ostatnich tygodniach za sprawą pożyczonej od znajomych książki Bohdana Butenki (klasyka ilustracji i stylu z czasów mojego dzieciństwa) Gucio i Cezar. Proste, lecz wyraziste rysunki, zabawne postacie wikłające się w coraz to nowe przygody i… duża czcionka zachęciły Milo do samodzielnego czytania. Kiedy po kilku dniach skończyła książkę, rzuciła z uśmiechem: Teraz mogę zacząć czytać od początku!

Najnowsze komiksowe zdobycze, czyli zakupione na Festiwalu Czytajmy w Warszawie pozycje wydawnictwa Kultura Gniewu, oczarowały nie tylko moją córkę. Razem z Tatą i Mama rzuciła się na komiks Łauma oraz Detektyw Miś Zbyś.

dzika-jablon-komiks2

dzika-jablon-komiks1

Miś Zbyś jest pięknie kolorowy, zabawny i przede wszystkim zaprasza młodsze dzieci do rozpoczęcia przygody z komiksem, uchylając rąbka tajemnicy obrazkowej książeczki. Łauma okazała się jednak pułapką! Wyjątkowy, dopracowany pod każdym względem komiks, z całych wachlarzem rysunkowych niuansów, to prawdziwa gratka dla kogoś kto ceni dobrą kreskę i atmosferę dawnych opowieści pełnych fantastycznych stworzeń (tu: z terenów Suwalszczyzny, a więc sięgających czasów Jaćwingów). A jednak… Parę wątków w treści przygód młodej bohaterki Dorotki, która przeprowadza się z miasta do domu na wsi i zaczyna odkrywać dziwne rzeczy, dosłownie ścięło mnie z nóg – w kontekście mojej pięcioletniej czytelniczki. Przy samobójstwie babci, która spłonęła, bo już jej życie nie było miłe, musiałam kombinować i cenzurować. Więcej szczegółów nie zdradzam, ale zachęcam do zajrzenia do historii przed decyzją o kupnie, nie ulegając, jak ja, jedynie urokowi formy :)

dzika-jablon726e

dzika-jablon726u

dzika-jablon726f

dzika-jablon726g

dzika-jablon726i

dzika-jablon726k

dzika-jablon726o

Tyle o inspiracjach i nastrojach. Pora na warsztat – komiksowy oczywiście. Milo lubi rysować czarnym markerem na dużych formatach. Rysunki te są jednak trudne do przechowywania. Wymyśliłam, że stworzymy wielką tekę rysunkową na komiksy. W ruch poszła ukochana tektura – mama zmajstrowała pudło z klapką, a córa pomogła ozdobić taśmami. Na „stronę tytułową” nakleiłyśmy fragmenty rysunków, tytuł nadała Milo, a brzmi on Przygody dziewczyn.

dzika-jablon726l

dzika-jablon726j

dzika-jablon726n

dzika-jablon726t

dzika-jablon726p

W środku dużo miejsca na kolejne rysunki. Pokusiłyśmy się więc jeszcze o stworzenie komiksu-książeczki. Połączone tekturki z okienkami (a w okienkach oczywiście znowu przygody dziewczyn) stały się składanym i rozkładanym komiksem, który jest bardzo funkcjonalny – można zamontować go na ścianie jak girlandę, położyć na półce, włożyć do teki komiksowej lub przewiesić na drzwiach szafy. Tak naprawdę chodzi o to, że są to fajne pomysły na eksponowanie i przechowywanie prac dzieci.

dzika-jablon726w

Wspólna praca z Milo sprawiła mi dużo radości! Poczułam, jak kiedyś, czytając Thorgala, że komiks to magia, inny wymiar opowieści w połączeniu z ilustracją, odrębny gatunek sztuki. Wchodzę w to :)

Przy okazji polecam stronę o komiksach i picturebookach. Zakładka Są komiksy dla dzieci!

Zajrzyjcie do pozostałych uczestniczek projektu po inspiracje.

Print

Reklama

Solówka z alfabetem

dzikajablon632f-2

Zapraszam na leniwe zabawy, jeszcze w świątecznych, niespiesznych nastrojach. Solanki i solówki czyli rysowanie liter na tacy pełnej soli. Bardzo lekkie, sensoryczne ćwiczenie spośród wielu „kuchennych” inspiracji Montessoriańskich. Przy okazji, z mojej strony kolejna zachęta dla Milo, by poćwiczyła właściwy kierunek stawiania pierwszych kresek i rysowania literkowych brzuszków, właśnie w zabawie, ale bez utrwalania błędnych nawyków na samym początku. Bo jak na razie to sporo lustrzanych odbić, pierwsze słowa pisane z prawej do lewej, no i wszystko „po swojemu”. Hm. Więc dla córki motywem przewodnim była w tej zabawie sól, a dla mnie, nawet jeśli w sposób nieco zawoalowany – kierunek…

Bardzo przydatne okazały się materiały ze strony 3 Dinosaurs, które można ściągać i drukować. Sięgnęłyśmy po zestaw świąteczny – sporo do kolorowania z liczbami i literami, mikołajami i skarpetami na prezenty w tle. Milo wciągnęła się. Kolorowała, palcem wodziła za strzałkami pokazującymi kierunek pisania litery, pytała o wyrazy napisane po angielsku (bo blog i materiały anglojęzyczne), liczyła świeczki, gałązki, imbirowe ludziki, ćwiczyła rysowanie kształtów. Na to wszystko ja wyskoczyłam z solą. Kolorową motywacją do zabaw literkowych w soli była książka z naszej domowej biblioteczki Mój pierwszy alfabet z przepięknymi ilustracjami Elżbiety Wasiuczyńskiej, z serii Edukacyjny Egmont.

Trochę się pobawiłyśmy, potem Milo poszła własnym tropem – przyniosła zwierzaki i przespacerowała je po soli skrzypiącej jak śnieg. Zachwyciły ją ich różnorodne ślady, a mnie jak zwykle zachwyciła inwencja dziecka. Z jednej strony ja osamotniona z tacką pełną soli i lekkim niedosytem, a z drugiej – córka w białej krainie, w piasku księżycowym w wannie w kuchni przez następny tydzień, w nowych przygodach po pachy… Pełnia szczęścia! Taką solówkę odstawiła :)

dzikajablon632a-2  dzikajablon632c

dzikajablon632b

dzikajablon632d

dzikajablon632g

dzikajablon632i

dzikajablon632edzikajablon632h

dzikajablon632j

dzikajablon632k

Kalendarz niespodzianek

dzikajablon623a

Pierwszy raz zdarzył nam się kalendarz adwentowy pełen niespodzianek, własnoręcznie wykonany, wspólnymi siłami, na szybkiego, totalnie recyklingowy, inspirowany projektem pierwotnie znalezionym w przepastnym internecie (zgubiłam źródło) i twórczo zinterpretowanym. Cieszy i budzi ciekawość. Nie było innej opcji niż napakowanie go niespodziankami. W okienkach czają się dziewczyńskie skarby (gumki, spinki, figurki, balony, koraliki do nawlekania, brokat sypki, kilka lizaków). Z dzisiejszym porankiem oficjalnie zaczęłyśmy odliczanie do świąt. Jedynka już trafiona :)

Pewnie już macie swoje kalendarze, ale spóźnialskim tylko przypomnę, że ta opcja jest jedną z najtańszych: tektura, rolki po papierze toaletowym, spinacze, cienka bibuła, papier pakowy, klej, piórko (na dym z komina), no i niespodzianki według uznania i możliwości!

dzikajablon623a2

dzikajablon623c2

dzikajablon623e

dzikajablon623d

dzikajablon623f

dzikajablon623g

dzikajablon623k2

dzikajablon623i

Ile zwierząt w jednym domu?

dzikajablon615

Pokazujemy dziś zabawę, która opiera się w głównej mierze na improwizacji i wyobraźni, a nie konkretnym zadaniu do wykonania. Wystarczy przygotować proste materiały, zaprosić dziecko do zabawy i oddać mu inicjatywę. Lubimy tak się bawić. Po chwili role się odwracają – Milo tworzy, opowiada, zaprasza, a ja wcielam się w wymyślonych przez nią bohaterów i razem przeżywamy przygody :)

dzikajablon615a

Jako przynętę można użyć kilka papierów (ewentualnie tektury) wyciętych w kształty (u nas to były domki) i przygotować materiały do malowania. Mniejszemu maluchowi zaproponujmy farby w miseczkach, stemple z myjki, gumek recepturek, warzyw, owoców czy patyków lub kulek gniecionego papieru. Zabawa w doświadczanie faktur i kształtów gwarantowana. Czterolatek zabawę poprowadzi z pewnością już sam, gdy przyjdzie mu ciekawy wątek do głowy. Czasem jedno hasło wystarcza i uruchamia cały proces opowiadania nowej opowieści. Można w ten sposób opowiadać znaną już dziecku bajkę, dając mu kształty przypominające bohaterów z jego książeczki (np. postać bohatera, zwierzęcia lub samochodu). Razem, przy pomocy tworzonych przez dziecko obrazków-prac plastycznych, przechodzić przez bajkę raz jeszcze, a inaczej niż w lekturze książki. Bardzo rozwijająca zabawa.

dzikajablon615b

Nie robiłyśmy akurat żadnych odniesień do znanych nam bajek, Milo wymyśliła coś sama. Domki dla zwierząt! Każdy zaprojektowała dla innej grupy mieszkańców i przypisała mu odpowiednią liczbę. Tak powstały: psiarnia, kociarnia, akwarium, dom dla świń oraz ul. Jak zwykle wplotłyśmy w rysowanie odrobinę matematyki i ćwiczeń językowych (przepisywanie wyrazów: woda, pies, kot, miód i świnie, charakteryzujących każde domostwo). Jeśli dom miał numer sześć, Milo szukała wśród narysowanych czy też rzeczywistych postaci dokładnie tyle zwierzątek. Sporo się działo :) Było bardzo inspirująco i zabawnie. Spróbujcie.

dzikajablon615c

dzikajablon615e

dzikajablon615f

dzikajablon615i

dzikajablon615j

dzikajablon615l

dzikajablon615m

dzikajablon615o

dzikajablon615p

Zauważyliście wystrojone koty? I pszczoły z torebkami na miód? Niezła impreza :)

Zabawy z mąką cz. II

dzikajablon-zmysly1

Obiecany dalszy ciąg. Czesanie i głaskanie mąki. Uwalnianie rajskich ptaków. Sitkowanie, wgniatanie, stemplowanie tłuczkiem. Nakłuwanie. Wtłaczanie do foremek i rozsypywanie babek. Przesypywanie do słoja. Rysowanie palcem na mące. Sprawdzanie – jak na badacza przystało – każdego sprzętu, jego potencjału i efektu w kontakcie z mąką i ręką. Opisywanie badań i eksperymentów na głos, ze stuprocentowym zapotrzebowaniem na uwagę: Mamo, patrz! Zobacz! Szalony bieg autostradą wyobraźni… Dalej, więcej, bez wytchnienia! Apetyt na doświadczanie w mikroskali kuchennego stolika – czy to nie jest właściwie zachwycające?

Ech, zgadzam się na bałagany, pompony mąki zwisające ze ścian, śnieżne posypki na podłodze, przyprószone skarpety i suknie i skrzydła wróżki, siwiznę we włosach, rzęsy albinosa, biały piasek pod paznokciami do wydłubywania w wieczornym zgarbieniu, niecne ślady na parkiecie i widok z okna, jakby zima nadeszła zbyt wcześnie… bo pamiętam, że choć mogłam nurkować w kuchennych szufladach gdzieś trzydzieści lat temu, wydobywać skarby na powierzchnię i tworzyć równoległy uporządkowany świat, choć na chwilę, to nikt nie stał obok, nie patrzył na mnie z pobłażliwym uśmiechem i rozmarzeniem w oczach, nie zachęcał, nie doceniał wyobraźni. Wszyscy ciężko pracowali, byli zajęci sobą i bardzo ważnymi sprawami. Nie mogłam się pobrudzić. Chwalili, że tak dobrze potrafiłam się sobą zająć.

A ja nie chcę tak dla Milo! Wybieram być z nią, wpatrzona, pod wrażeniem, z uwagą godną drobin codzienności i okruchów dnia. Być obecna i w porządku i w chaosie twórczym :)

dzikajablon614a

dzikajablon614c

dzikajablon614d

dzikajablon614b

dzikajablon614e

dzikajablon614g

dzikajablon614h

dzikajablon-maka3

dzikajablon614i

dzikajablon614j

dzikajablon602d

Polowanie na muchy

dzikajablon509

Niech Was nie zwiodą długowłose splątane fryzury. To nie rodzina podstarzałych hipisów. To nie księżniczki szykujące się na bal. To muchy przeznaczone na cele konsumpcyjne.

Lecz w trakcie przygotowań, gdy zyskały więzi rodzinne, ludzkie imiona (tata Jurek, ciocia Jonta, siostra Windy, siostra Natalia), modny fryz, zrobiło się ich szkoda, żeby tak na zatracenie szły. Milo zmieniła decyzję, a tym samym bieg wydarzeń. To będą muchy pomagalskie! Będą pomagać pająkowi tkać pajęczynę! Ambitne te muchy. Po paru chwilach sprawdziłam czy towarzystwo rzeczywiście pracuje, ale chęci się rozeszły po kościach. Muchy leniwie zawisły w sieci, mrużąc oczy od słońca, zajęte plotkowaniem. Duch pracy uleciał do nieba :) Pająk nie nadchodził, lato trwało jeszcze przez chwilę w najprzyjemniejszej postaci nicnierobienia …

Skład: tektura, mazaki, kredki, żabki do bielizny, sieci z włóczki.

dzikajablon509b

dzikajablon509c

dzikajablon509d

dzikajablon509e

dzikajablon510

dzikajablon510b

dzikajablon510c

Zbiory i potwory

dzikajablon474

Płyniemy na fali zainteresowania liczbami i liczeniem. Przydomowa matematyka :) Dziś w osobliwym połączeniu – zabawa plastyczno-matematyczna z elementami story telling. Miałam dość istotną rolę do odegrania w naszym kredowym performensie – byłam od rysowania zębów. Reszta – na głowie Milo. Radziła sobie tak dobrze we wszystkich trzech odsłonach akcji, że aż skakała z radości. Dosłownie :)

Zestaw stary jak świat. Kreda i chodnik. Kolorowa to już wypas. Zaczęło się od próby kredy, która wypadła pozytywnie i satysfakcjonująco. Gdy pojawił się autoportret, wiedziałyśmy, że mamy już bohaterkę. Przemyciłam pojęcie zbioru, zachęcając do zapełniania pustych kółek i elips kolejnymi fragmentami opowieści. W jednym ze zbiorów pojawiło się osiem pierścieni, po które Dziewczynka M. miała wyruszyć, gdyż zostały skradzione przez potwora. Milo liczyła pierścionki i potworne zęby jak szpikulce, przyprawiała gęby, mordy i łapy podłym kreaturom, piszczała ze śmiechu, podskakiwała, wykrzykiwała przygody Dziewczynki… Mała bohaterka ścigała złodziei, to znów uciekała przed nimi, a było czego się bać, bo stwory miały po cztery, osiem, dziesięć, a nawet dwanaście zębów! Historia toczyła się zbiorem… aż wieczorem deszcz popadał i… spłynęła w niepamięć. Niemal, bo w ostatniej chwili uratowała ją Mama Dziewczynki i schowała tutaj :)

dzikajablon472

dzikajablon473

dzikajablon475

dzikajablon476

dzikajablon477

dzikajablon478

Bogowie i hybrydy

dzikajablon121

Zabawa w hybrydy i fantastyczne zwierzęta to nieograniczone pole do eksperymentów z wyobraźnią i słownymi kalamburami, a zarazem gwarancja dobrej zabawy i wybuchających śmiechem uczestników – małych i dużych. Można zacząć od wycinania lub wydzierania zwierząt z gazet o tematyce przyrodniczej i łączyć dowolnie, podmieniając im głowy, kończyny czy tułowia. Działać razem w ramach wspólnej pracy lub ogłosić konkurs na najśmieszniejsze zwierzę… Jak dziecko się „wkręci”, rysowanie czy malowanie hybryd może się okazać naturalną kontynuacją ćwiczeń z tworzenia kolażu. Naprawdę polecam :) Dla chętnych – sięgnijcie po starożytne mitologie, szczególnie egipską. Roi się w niej od podobnych – boskich – postaci.

U nas zabawa w stwórcę nowych gatunków fauny (i nie tylko) przyjęła się natychmiast. Nawiedzają nas takie postacie jak: kotozając, kotopies, wężostwór, kotolisolew, niedźwiedziokot, a nawet dziewczynka-pies i chłopiec-słońce. A nieprawdopodobna istota ze zdjęcia otwierającego dzisiejszy post wygląda niczym azjatycki bóg z wieloma kończynami: ni to zając, ni słoń, z kwiatami zamiast rąk, piuropuszem czy skrzydłami, kto to wie…? Oto kilka obrazków z nieistniejącego bestiarium.

dzikajablon122 dzikajablon123 dzikajablon124 dzikajablon125 dzikajablon126 dzikajablon127 dzikajablon128 dzikajablon129

Ciekawe, jakie zwierzęta powstaną w Waszych domach?

Przygody Supci

dzikajablon37

Dzieciaki potrzebują czasem narracji. Wieczorem, niespodziewanie, narodziła się Supcia i powstały Przygody Supci. Milo sama wymyśliła opowieść i zilustrowała ją grubym flamastrem. W porę pochwyciłam wątek (dość luźna historia) i zapisałam tekst – książka gotowa!

A zaczyna się tak…

Supcię ugryzł w głowę duch. Posmarowałam kremem i nic nie bolało.

dzikajablon38

Razem się śmiałyśmy z tego parasola. I Supcia się okropnie śmiała.

dzikajablon30

Bawiłyśmy się w stary grzebyk. Razem – ja i Supcia.

dzikajablon36

Był słoneczny dzień. Spotkałyśmy takiego pieska, a on był smutny.

dzikajablon32

Byłyśmy z kotkiem, Supcia i ja, patrzyliśmy na górę, a tam taka kula. Myśleliśmy, że na nas spada. A ona spadła na ziemię.

dzikajablon35

Miałyśmy z Supcią dwudziestu przyjaciół. I wszyscy się do siebie przytulali.

dzikajablon34

Burakowy kwiatek sam jadł buraki i Supcia okropnie się z tego śmiała.

dzikajablon33

Było aż dwadzieścia marchewek, i ja wszystkie umyłam. I Supcia potem zjadała, bo ona uwielbia marchewki. Została jej jedna marchewka.

dzikajablon31

Kochałyśmy się, Supcia i ja. I koniec.