Muzeum wchodzi do domu / Dziecko na warsztat

dzika-jablon741t

Październik w projekcie Dziecko na warsztat to przystanek w Polsce, aby – na dobry początek ekscytującej wyprawy – przyjrzeć się wybitnej Polce lub Polakowi. Tym razem autorka bloga Projekt Londyn 2014 zaprasza nas do „chwalenia swego”, czyli poznawania kraju poprzez wyjątkową osobę. Tak się złożyło, że nasze warsztaty polegały głównie na przemierzaniu miasta i odwiedzaniu różnych fajnych miejsc związanych z ciekawymi postaciami. Relacja ma zatem charakter mozaiki wspomnień – z bogactwem wrażeń, pytań, odkryć i emocji… Złota polska jesień minęła intensywnie. Niektóre poznane postacie pozostały w pamięci na dłużej, a nawet wprowadziły się do naszego domu :)

Jan Pieńkowski / Ilustrator

dzika-jablon741l

Warsztaty rodzinne w Zachęcie stały się zaproszeniem do poznania osoby i twórczości polskiego ilustratora Jana Pieńkowskiego, a kanwą opowieści artysty i jego przyjaciela Davida Walsera była niedawno wydana w Polsce książka Baśnie polskie. Pieńkowski był jednym z pionierów ilustracji przestrzennej, dziś – znany i wydawany na całym świecie – słynie z intrygujących wycinankowych ilustracji. Kto chętny dowiedzieć się więcej, zapraszam do przeczytania wywiadu z artystą. Tymczasem dzieciaki tworzyły ilustracje – Milo rysowała grotę porośniętą tęczową trawą z ukrytym jedzeniem na zimę, a ja wycinałam rodzinę płomiennych wilków, mieszkańców groty ze spiżarką ;-) Na koniec pan Jan złożył autograf na rysunku Milo. Absolutnie wyjątkowym bonusem było spotkanie z Anią, autorką bloga Ach! Co za blog, i jej córką!

dzika-jablon741m

dzika-jablon742l

Pola Gojawiczyńska / Pisarka

dzika-jablon741n

Spacerując po Starówce, nie sposób nie natknąć się co krok na tablice upamiętniające wybitne postacie zamieszkujące pod danym adresem. Podczas jednej z tras wiodących ulicą Brzozową, jeszcze zanim wspięliśmy się Kamiennymi Schodkami i skręciliśmy w stronę Barbakanu, zatrzymaliśmy się na chwilę pod domem Poli Gojawiczyńskiej, jednej z moich ulubionych pisarek wieku młodzieńczego. Zdarzyło mi się nawet ilustrować w szkole książkę grafikami z linorytu jej drugą słynną powieść Rajska jabłoń, choć to jednak Dziewczęta z Nowolipek skradły w przeszłości moje serce. Pisarka napisała tę powieść, mieszkając przed wojną w mijanym przez nas domu. Historia dotyczy dziewczyn znacznie starszych od Milo, więc nie mogłam za bardzo wciągnąć jej w perypetie przyjaciółek u progu życia i świata stojącego przed nimi otworem, niedługo przed wybuchem wojny. Na Milo zrobiło wrażenie ugniatanie kapusty nogami odzianymi w białe gacie w wykonaniu Kwiryny, jednej z bohaterek (scena z filmu). Zaznaczyła nawet na mapie te nogi w zielonej kapuście ;-)

dzika-jablon741p

dzika-jablon741o

Maria Skłodowska-Curie / Naukowiec

dzika-jablon741r

Zmęczenie materiału i opór materii w czasie spaceru nie pozwoliły wgryźć się w temat zapodany na froncie domu narodzin Marii Skłodowskiej-Curie w postaci dość ohydnego muralu (bobas ściskający probówkę, z której wydobywają się promieniotwórcze pierwiastki…?!). Nie udało się zainteresować Milo tą postacią, ale z pewnością warto powrócić do tematu, np. promieniowania…

Fryderyk Chopin / Kompozytor

dzika-jablon741u

Wycieczka do Muzeum Chopina z lekką nutą rozczarowania. Pełni wyobrażeń na temat nowoczesności, interaktywności, świetności ekspozycji otwartej ledwie 4 lata temu, wyruszyliśmy na spotkanie z wyjątkowym miejscem i wyjątkową postacią. Ekscytacja jednak dość szybko opadała w miarę zwiedzania czarnych, ciemnych sal, a Milo zaczęła domagać się tak szumnie zapowiadanych atrakcji, aż w końcu zezłościła się, że oprócz jednej sali z przestarzałymi już ekranami dotykowymi i animacjami nie ma nic więcej dla dzieci w jej wieku. Musieliśmy się więc ewakuować!

Chociaż zbiory Muzeum są bogate i miejscami interaktywne (Milo najbardziej lubiła aktywować kartą różne ekrany bądź panele z muzyką), a wielkie wrażenie robi samo ulokowanie współczesnej ekspozycji w przepięknym, starym pałacu, to nie mogliśmy się otrząsnąć z przygnębienia w jakie wpędziła nas ta smutna wycieczka. Niejeden dorosły (a na pewno fan Chopina) byłby usatysfakcjonowany wizytą i przeżyciami, lecz rodzic z dzieckiem już niekoniecznie. Jak wiadomo, historia Polski ciężką była (rozbiory, zabory i powstania), klimat też nie lekki (suchoty, gruźlica i błoto), to i ekspozycja pewnie dlatego zanurzona w mrokach, punktowo rozświetlona, a już w pokoju śmierci obrazującym umieranie Chopina, gdzie zwiedzający z trudem się mieszczą, spacerując niczym w czarnym grobowcu – z puklem włosów kompozytora i odlaną dłonią – mieliśmy już dość. Nie wspomnę o pięciolatce. Trochę żałuję wielkiego potencjału tego miejsca. Urządzono je zdecydowanie zbyt poważnie, a utkany z kolorowych taśm fortepian witający gości tuż przy wejściu to jedyny tak optymistyczny akcent. Mało… Więcej by się chciało ;-)

Nie będziemy się jednak zrażać, bo zamierzamy zapisać się na warsztaty muzyczne w Muzeum Chopina, jako że Milo zainteresowała się ostatnio grą na pianinie. Można więc powiedzieć, że ma szansę spróbować tego, co bliskie było Chopinowi.

dzika-jablon741w

dzika-jablon741x

dzika-jablon741yy

dzika-jablon741y

dzika-jablon741yyy

dzika-jablon741z

W takich kapsułkach można posłuchać w spokoju utworów Chopina.

dzika-jablon741zz

Aktywacja! Interakcja!

Edward Krasiński / Artysta konceptualny

dzika-jablon742a

W ramach właśnie trwającego festiwalu sztuki Warszawa w budowie można odwiedzić niezwykłe miejsce, jakim jest mieszkanie po nieżyjącym już interesującym artyście, Edwardzie Krasińskim, zamieszkiwanym jeszcze wcześniej przez malarza Henryka Stażewskiego. Obecnie pod opieką Instytutu Awangardy i córki Krasińskiego. Mieszkanie na ostatnim piętrze wysokiego bloku w okolicy Placu Bankowego kusi nie tylko zapierającym dech w piersiach rozległym widokiem Warszawy, ale przede wszystkim śladami bytności jego ostatniego mieszkańca, który wraz z upływem lat przekształcał je w żywą galerię. Kiedy odszedł, wszystko pozostało na swoim miejscu w nietkniętej formie. Zwiedzanie takiej przestrzeni było niesamowitym, a zarazem krępującym doświadczeniem wejścia w czyjeś życie, tak dosłownie.

Edward Krasiński jest znany jako artysta niebieskiego paska, który anektował w ten sposób przestrzeń nie tylko swego domu, ale i wielu galerii i muzeów na świecie. Słynął też ze swoich żartobliwych interwencji w przestrzeni, rzeźb, artystycznych akcji i sytuacji… Milo była zaintrygowana tą podupadającą przestrzenią, wnętrzami pełnymi niespodzianek. Śmiała się jej buzia na widok sztucznych myszy „wędrujących” tu i ówdzie, wszędobylskiego paska, rozbitych skorupek jajka, dziwnych kostek pokrytych zdjęciami zwisających z sufitu… Pan Edzio musiał być w jej odczuciu bardzo zabawną postacią żyjącą w śmiesznym domu ;-)

dzika-jablon742b

dzika-jablon742c

dzika-jablon742d

dzika-jablon742e

dzika-jablon742f

dzika-jablon742g

dzika-jablon742i

dzika-jablon742h

Muzeum wchodzi do domu

W domu, gdy pył podróży już opadł i zostały wypite gorące herbaty z malinami, próbowaliśmy pociągnąć parę wątków. Nie było łatwo tym razem, bo panuje ostatnio klimat buntu wobec moich propozycji. Liczy się tylko czytanie książek, reszta spraw może się schować! Wątków i dalszego ciągu więc niewiele i dość luźno potraktowane.

1. Zabawy z Chopinem

dzika-jablon741g

Odkryłyśmy fajną stronę o Chopinie dla dzieci – są tam gry i zabawy typu ‚odkryj różnice’, puzzle, dzięki którym można się nauczyć jakie instrumenty tworzą orkiestrę (poziom trudniejszy oznacza odgadywanie na podstawie dźwięków poszczególnych instrumentów), kolorowanki do druku, wycinanki.

2. Muzeum w słoiku

dzika-jablon741a

Linnea z książki wysłała kiedyś w świat butelkę z wiadomością, która dopłynęła do innych dzieci. Milo spreparowała słoik do zadania specjalnego, który stał się z jednej strony pamiątką po wszystkich naszych jesiennych wycieczkach, a z drugiej małym, domowym muzeum pełnym uratowanych przed wyrzuceniem do śmieci eksponatów. Na ściankach dużego słoika naklejone fragmenty ulotek i map przypominają nasze trasy. W środku wylądowało pióro (Chopin musiał czymś zapisywać te nuty), maleńkie zwoje z nutkami zaznaczonymi przez Milo na pięciolinii, mapa Starówki z domem Poli Gojawiczyńskiej zwinięta w tajemniczy rulon, kolorowe koraliki, bilety z Centrum Interpretacji Zabytku i spektaklu w teatrze, karty do aktywacji ekranów z Muzeum Chopina i – oczywiście – z pół kilo brokatu!! Jak w magicznej kuli! Milo postanowiła, że albo pośle słoik wodami Bałtyku, aby trafił w ręce innych dzieci, albo zakopie go w ziemi. Jeszcze nie postanowione :)

dzika-jablon741b

dzika-jablon741c

dzika-jablon741d

dzika-jablon741f

3. Interwencja w łazience

dzika-jablon741h

Nie, nie chodzi o awarię rur i wizytę hydraulika, lecz szybką akcję artystyczną zainspirowaną zabawną sztuką w mieszkaniu Edzia Krasińskiego. Milo odkryła, że ma takie same taśmy klejące w domu i pochwyciła nożyczki. Skierowałam ją do łazienki, bo zrywanie z kafelków abstrakcyjnej kompozycji z pasków wydało mi się do przyjęcia. Pamiętając o myszach w domu Krasińskiego, zaprosiła do łazienki Gryzka. Na razie nie możemy zrywać taśmy – nasza toaleta jest żywym dziełem sztuki :)

dzika-jablon741i

dzika-jablon741j

dzika-jablon742k

dzika-jablon741k

dzika-jablon742j

dzika-jablon741e
logoDnW-2edycja3

Mam nadzieję, że moje dziecko dzięki tym kilku spotkaniom odkryło, że fajnie jest żyć z pasją :)
Zapraszam na blogi pozostałych uczestniczek Dziecka na warsztat. Mnóstwo inspiracji!

Za miesiąc Afryka :)

40 myśli w temacie “Muzeum wchodzi do domu / Dziecko na warsztat

  1. mamacynamonka 28 października, 2014 / 10:02 am

    Ale miałyście super wycieczkę! Muzeum w słoiku rewelacja a akcja artystyczna w łazience niesamowita:)

    • dzikajablon 28 października, 2014 / 11:23 pm

      Lekko! Taśmy w stylu p. Edwarda wciąż wiszą :)

  2. Iza 28 października, 2014 / 12:33 pm

    Ale piękne relacje i opowieści !
    Śmiać mi się chce, bo tak bliskie nam są te relacje…właśnie tworzymy książkę w słoikach, Emil ma pociąg do gry na pianinie a po domu grasuje prawdziwa mysz !
    Cieszę się, że udało nam się spotkać chociaż wirtualnie :)

    • dzikajablon 28 października, 2014 / 11:24 pm

      To już nie mogę się doczekać Waszej książki – będzie w częściach/tomach? ;-)
      Prawdziwy chrobot i tupot małych łapek słyszymy w domu na Podlasiu, a czasem i kuna dołącza ;-)
      Uściski!!!

  3. Bogusia 28 października, 2014 / 4:41 pm

    niesamowite! oczarowałaś mnie

  4. Angelika Booher 28 października, 2014 / 7:12 pm

    Ambitne dziewczyny z was :), warsztat super, a słoik to dla mnie zupełnie nowy pomysł :) wykorzystam na pewno.

    • dzikajablon 28 października, 2014 / 11:26 pm

      Daj znaka jak wyszło ze słoikiem ;-) Czy pójdzie w świat?

  5. Buba 28 października, 2014 / 7:57 pm

    Ale dużo, ale bogato :-)
    Myśmy w Muzeum Chopina bawiły się świetnie, ale i moja córka starsza od Twojej.

    • dzikajablon 28 października, 2014 / 11:26 pm

      Tak, to miejsce zdecydowanie dla starszych ;-) Pozdrawiamy!

  6. agata Tołłoczko 28 października, 2014 / 10:13 pm

    ale! super warszat, bardzo miło się z Wami zwiedzało wystawy, ale w Waszym domu było najfajniej:)
    świetny pomysł z muzeum w słoiku! jestem zachwycona:) i śmiesznie, bo dziś myłam ładną buteleczkę i myślałam sobie o Linnei i jej wiadomości i że może i my byśmy wysłali coś w świat w tej butelce(mielibyśmy zrobioną „przygodę z książką”, hehe:)…ale nie przeszłam od myśli do czynów, bo zatrzymały się na rozkminianiu, czy to nie jest zaśmiecanie środowiska…

    • dzikajablon 28 października, 2014 / 11:28 pm

      Ale się zgrałyśmy z tymi butelkami! Bardzo polubiłyśmy Linneę. Wrócimy do niej teraz późnojesienną porą w temacie dokarmiania ptaków.
      Uściski!! Pokażcie potem gotową wiadomość w słoiku/butelce :)

  7. Czarownica A. 29 października, 2014 / 12:24 pm

    Heheh ja bym się bała Tosi taśmę dać, bo u nas w całym mieszkaniu niemieckim zwyczajem raufaza wszędzie i już widzę jak by wyglądała po zdjęciu ‚instalacji’ ;) Super, że dziecko może się wyżyć artystycznie w tak niekonwencjonalny sposób. Pomysł ze słoikiem rewelacyjny, zajmuje mało miejsca a ile treści! Bardzo ciekawy warsztat!

    • dzikajablon 6 listopada, 2014 / 10:16 pm

      No właśnie, ta kompaktowość słoika bardzo mnie przekonała ;-)

    • dzikajablon 6 listopada, 2014 / 10:19 pm

      Super, bierz i korzystaj! Zajmuje tak mało miejsca :) :)

  8. ach! 30 października, 2014 / 9:38 am

    Czad!!!! Mieszkanie Pana Edzia znam z opowiadań, bo moi znajomi mieszkają kilka pięter niżej ;) Teraz wiem, że muszę tam zajrzeć! Muszę! Wasze muzeum w słoiku i dekoracja łazienki wywołały u mnie palpitację serca! Też muszę! ;D Bardzo miło było Was spotkać i zobaczyć na żywo. jestem pewna, że to nie była jednorazowa akcja ;) Pozdrawiam,
    a.

    • dzikajablon 6 listopada, 2014 / 10:22 pm

      Pewnie, skorzystajcie, tym bardziej, że mieszkanie-muzeum to jedyny w swoim rodzaju projekt w czasie, bo wszystko powoli się rozpada… Ciekawe jakie będą losy tego mieszkania. Wierzę, że trafi nam się okazja do spotkania :)

  9. kolorynietoperza 30 października, 2014 / 9:05 pm

    Ech, no czadowy warsztat. Słoik rewelka, a łazienka to chyba tak już zostanie co?

    • dzikajablon 30 października, 2014 / 9:14 pm

      O, nie! Obmyślamy jak oczyścić teren ;-)
      Trzeba pomyśleć o nowej akcji :)

  10. Porankowa Mama 31 października, 2014 / 4:36 pm

    przyłączam się do grupy wzdychających do słoika :) widziałam już kawę pitą ze słoika, ciasta jedzone ze słoika, ale muzeum w słoiku… widzę po raz pierwszy! super!

    • dzikajablon 31 października, 2014 / 9:39 pm

      Aaaa, ale mnie rozbawiłaś z tymi zastosowaniami słoika. Nie wiedziałam, że słoik takie zainteresowanie wzbudzi :) To miało być coś „na szybkiego” ;-)

  11. erfttali 31 października, 2014 / 5:28 pm

    Ciekawe podejście do tematu i uwzględnienie sztuki.

    • dzikajablon 31 października, 2014 / 9:40 pm

      Sztuka to kawał naszego życia, więc jakoś tak naturalnie wyszło, że jest uwzględniana :)

  12. Kolorowa Piaskownica 31 października, 2014 / 9:32 pm

    Wspomnienia przechowywane w słoiku rewelacja! Dziękuję za pomysł. A najbardziej gratuluję Ci tej swobody w zachęcaniu Milo do twórczej zabawy na bazie tego co zobaczyłyście i czego się dowiedziałyście. Nie wiedza encyklopedyczna, zza biurka, a poznawanie przez doświadczanie, modyfikowanie, inspirowanie się by nadać nową treść. Jestem pod ogromnym wrażeniem! Wymiatacie :)

    • dzikajablon 31 października, 2014 / 9:37 pm

      Dziękuję :) Trafiłaś w samo sedno moich zamierzeń i poczynań – poznawanie przez doświadczanie, nasiąkłam tym we wszystkim co robię i proponuję dzieciom – swojej córce oraz dzieciom na warsztatach. Chociaż muszę przyznać, że Milo coraz trudniej mi zachęcić do różnych propozycji, bo ona coraz bardziej wybiera :)
      Dzięki za odwiedziny! Pozdrowienia.

  13. agata 2 listopada, 2014 / 8:27 am

    Jak wchodzę na Twój blog stoję sie monotonna bo jedyne co mi przychodzi do głowy to : ahhhh jak cudnie! Twoja kreatywność zawsze mnie zachwyca !

    • dzikajablon 6 listopada, 2014 / 10:24 pm

      Lubię takie „monotonne” zachwyty i cieszę się, że podoba Ci się i że zaglądasz :)
      Serdecznie pozdrawiamy :)

    • dzikajablon 6 listopada, 2014 / 10:25 pm

      Nina, u Was musiłaby to być troszkę WIĘKSZY słoik, gdyby miał pomieścić pamiątki z Waszych podróży hehe ;-)

  14. Dorota 15 listopada, 2014 / 2:12 pm

    Tyleż postaci! Wspaniały warsztat, a wspomnienia w słoiku – po prostu rewelacja! Na pewno też coś takiego i u nas powstanie.

Dodaj komentarz