Tkaninowo-nitkowo / Przygody z książką

dzika-jablon753

Ostatnimi dniami sporo się przewija w domu wątków związanych z szyciem, tkaninami, igłą i kolorowymi nićmi – a to do kalendarza adwentowego torebki szyjemy, a to mapy i totemy kleimy na płótnie, a to opowiadamy historie za pomocą sznurków… I na wspomnienia się zebrało… I w szafie się sprzątało… Połączyłam więc wszystkie te inspiracje i tak powstała nasza książka-przewodnik Tajemnicze kraje Miodolandu!

Trzeba Wam wiedzieć, że Miodoland to nieznany jeszcze światu kontynent, który Milo eksploruje od pewnego czasu, wymyślając kraje, mapy, projektując flagi, zaludniając teren stworzeniami. Jest w swój autorski projekt bardzo zaangażowana, spontanicznie dodając geografii kontynentu parę szczegółów niemal każdego dnia. Tak powstały kraje Makiki, Kołów, Kakałała i inne. Niektóre są archipelagami wysp, inne rozległymi obszarami o słabym zaludnieniu. Jedne skaliste i górskie, inne pełne jezior i lasów. Milo fantastycznie uczy się geografii, zadając mnóstwo pytań przy okazji, wertując mapy, rozprawiając o zwierzętach, rybach i ptakach. Nie mamy typowo geograficznych Montessoriańskich pomocy – lądów i wód czy puzzli kontynentów (kiedyś planowałam zrobić) – a nauka geografii kwitnie, ciekawi, wciąga… Obserwuję zainteresowanie Milo z radością :)

Babcia Aniela hafciarka

Moja babcia Aniela była wspaniałą hafciarką. Potrafiła zaczarować niejedną starą, rozsypującą się książkę. Wymyślała jej okładkę, haftowała misterny wzór, niosła płótno i książkę do introligatora, a on zamykał kartki w babciną bajkową okładkę, dając książce jakby nowe życie. To były najpiękniejsze prezenty od Babci, ze specjalnie dedykowanymi wpisami osobie obdarowanej – z tak zwaną mądrą sentencją życiową lub wyszukanym przez Babcię wierszem.

Uwielbiam zapach płótna. Pamiętam jak w zerówce wypruwałam z rzadko tkanego płótna po kilka nitek i w tych tunelach prowadziłam igłą kolorowe muliny i kordonki. Same nazwy nici przywołują miłe wspomnienia. Robiło się w przedszkolu zakładki do książek czy niewielkie serwetki na prezent! Też pamiętacie takie robótki z dzieciństwa?

Dzielę się kilkoma babcinymi pamiątkami.

dzika-jablon753w

dzika-jablon753ww

dzika-jablon753x

Ilustracje Elżbiety Wasiuczyńskiej

Pierwszą książką z ilustracjami Wasiuczyńskiej był Mój pierwszy alfabet. Towarzyszyła nam w oswajaniu alfabetu 2-3 lata temu i bywała często zaproszeniem do fajnych zabaw literkowych.

Niedawno Milo dostała od babci książkę Drzewka szczęścia z wierszykami Agnieszki Frączek i ilustracjami Wasiuczyńskiej. Wydawnictwo Literacki Egmont. Wierszy, nieco filozoficznych i miejscami abstrakcyjnych (no. rozważania o szczęściu), Milo nie polubiła, wyszywane obrazki z miękkiego polaru podziałały jednak na wyobraźnię… Dla mnie są przepiękne, bajecznie kolorowe i inspirujące. Otwierają furtkę do innych pomysłów i zabaw. Na podobną stylistykę (materiałowo-nitkowych obrazków ze skrawków, tkaninowych kolaży) natknęłam się jeszcze u Ewy Kozyry-Pawlak (Zagadki od Sasa do lasa, bajki).

dzika-jablon753n

dzika-jablon753o

dzika-jablon753p

dzika-jablon753r

dzika-jablon753s

dzika-jablon753t

Tajemnicze kraje Miodolandu

Czas na gałganki!

dzika-jablon753u

dzika-jablon753a

Tak wygląda okładka gotowej książki. Milo zaprojektowała ją z gotowych kształtów wyciętych z filcu. Dzieło nazwała totemem jednego z krajów Miodolandu. Robotę nad książką podzieliłyśmy na zadania – część przypadła mamie, część córce. Tak jak lubimy, pracowałyśmy razem!

dzika-jablon753b

Strona tytułowa wewnątrz.

dzika-jablon753c

Mapa Miodolandu z flagami państw.

dzika-jablon753e

Mieszkańcy Makiki. W prawym górnym rogu pamiątka – pierwsze zabawy Milo z igłą i sznurkową nicią szytą w watolinie. Bardzo łatwe, zachęcające do pierwszych prób materiały.

dzika-jablon753f

Mama się nagimnastykowała nożyczkami, żeby wyciąć zaprojektowane przez dziecko kształty lądów – wysp Kakałała. Filcowe litery łatwo się wycina. Na białym tle narysowane przez Milo flagi na tkaninie. Okienko ze statkami to część mojego starego projektu artystycznego poświęconego mojej Babci, wplecionego po latach w książkowe historie Milo o podróżach w nieznane.

dzika-jablon753g

dzika-jablon753h

Torebka, którą Milo sama uszyła na niespodzianki w naszym kalendarzu adwentowym też znalazła miejsce w przewodniku.

dzika-jablon753i

Obrazek mojej roboty, który Milo bardzo lubi.

– Mama, piesek mówi niezrozumiałym językiem: kropka, kropka, kropka, kropka, kropka… :)

dzika-jablon753j

Tęczowy wąż z kraju Kołów. Zalaminowałam kilka rysunków i włączyłam je do książki.

dzika-jablon753k

Wyspa Siena należy do kraju Kołów. Zbliżenie na mapie. Znana jako Wyspa Kwiatów – słynie z hodowli. Serce i pomarańczowy kwiat ozdobione przez Milo. Super okazja do zabawy w przyszywanie guzików!

dzika-jablon753l

Zeszłoroczne oplatanki. Polecam – tekturowe kółeczko z nacięciami i kolorowe nitki – jest frajda i mała motoryka w natarciu :)

dzika-jablon753m

Wzruszająca dla mnie pamiątka. Włączona do książki, bo pasuje formalnie ze względu na charakter roboty. Pierwsze hafty Milo na fragmentach pociętej bluzki, zabawa z kolorami, ostrożność z igłą. Duże emocje. Duma matki! Przypominają mi się od razu historie z dzieciństwa, kiedy straszono mnie, że pozostawiona samotnie, zapodziana igła wbije się w skórę i powędruje do serca. Może dlatego z taką pasją szyłam poduszeczki do igieł jak byłam mała, bo ta wędrująca igła podziałała mi na wyobraźnię :)

Mam nadzieję, że nasza tkaninowa książka będzie się rozrastać, a przygody z książkami trwać niezmiennie, inspirować, bawić.

Milo na szlaczki nie leci, ale szycie naprawdę ją wciągnęło. Tak więc przygotowanie ręki do pisania trwa, choć nie w klasycznej postaci.

Za tydzień ostatnia przygoda z książką w projekcie. Na pewno jednak nie ostatnia tak w ogóle :)

Na więcej przygód z książką zapraszają pozostałe uczestniczki projektu na swoich blogach :)

Print

Kalendarz na grudzień i moc niespodzianek

dzika-jablon752

Moc oczekiwania, kalendarz niespodzianek, robótki ręczne i pierwsza uszyta przez Milo torebka, czyli coś co ma konkretny kształt i zastosowanie, coś mniej abstrakcyjnego niż ostatnio ;-)

Grudzień jest dla mnie zabiegany, poplątany, rozedrgany, pełen śnienia i osłabienia, bliski hibernacji, mocno niespójny, bo z jednej strony chcę ze wszystkim zdążyć, kupić na czas, wysprzątać – i to przyprawia mnie o zawrót głowy – a z drugiej strony mam ochotę zamknąć się w kokon, zatrzasnąć, zająć sobą. Złapać mój święty spokój, usłyszeć własne myśli pośród wielogłosu świata. Kalendarz adwentowy w tym roku to recyklingowa robota połączona z odkrywaniem przez córkę igły z nitką i przeróbkami starych projektów mamy. W zeszłym roku było papierowo-rolkowo. Ostatnio sporo zamieszania z tkaninami i inspiracji hafciarskich i nie tylko, więc jakoś tak naturalnie wyszło… Torebeczki zawisły na ukochanym wędrownym kiju Milo, który zajmuje ważne miejsce w przedpokoju i nie daje się usunąć :)

dzika-jablon752a

Pomarańczowa torebka ze śnieżynką wykonana przez Milo.

dzika-jablon752b

Niespodzianki cieszą się w naszym domu największym powodzeniem. Nie było więc mowy o kalendarzu z zadaniami (pomysł został zbojkotowany przez Milo). Do środka wrzuciłam drobiazgi – małe figurki zwierząt, kolorowe długopisy, zaproszenie na lody, ozdobne gumki do włosów, tubki z klejem brokatowym, pióro z nabojami z atramentem (wymarzone!). Bez słodyczy.

dzika-jablon752f

dzika-jablon752d

dzika-jablon752c

dzika-jablon752g

Chciałam, żeby jednak nasz pomysł kalendarza grudniowego miał w sobie coś z wymiany – dawania i brania w równowadze. Namówiłam Milo, aby co dzień dzieliła się, w zamian za niespodziankę, jednym swoim rysunkiem. Znacie jej pasję rysunkową – nie jest więc to szczególne wyzwanie, rysunków produkuje całą masę. Z upływem dni, torebki robią się puste, a na ścianie przybywa rysunków :)

dzika-jablon752se

Jakby mało było niespodzianek, Mikołaj pod poduszkę podrzucił jeszcze dwie długo wyczekiwane książki. Obie piękne i wyjątkowe!

Najpierw Milo rzuciła:
– Ja nie wierzę w świętego Mikołaja!
Potem tata rzeczowo odpowiedział na pytanie Milo kim był Mikołaj, którego widziała na ulicy, że to pan przebrany (skoro już odrzuciła dziecięcą wiarę w tę cudowną postać).
Dwa dni później, kokosząc się wieczorem w kołdrze, podekscytowana tym, że w nocy przybędą prezenty, stwierdziła:
– Wiesz mama, jednak wierzę w św. Mikołaja. Przypomniałam sobie, że kiedyś był u nas w przedszkolu :)

dzikajablon631