Szaro-srebrne kuchenne pudło sensoryczne

dzika-jablon882f

Wanienka pełna blasku

Nasz szary w projekcie o kolorach Spoza tęczy przybrał w tym wydaniu odcień srebrno-metaliczny z licznymi odblaskami światła. Kolejny kolor i kolejne pudło sensoryczne. Postawiłam na prostotę i spójny temat. Stąd pudło-wanienka przypomina założeniem raczej treasure basket, czyli tematyczny koszyk skarbów. Wątek wiodący to metalowe akcesoria kuchenne. Są tu wszelkiej maści chochle, łopatki, foremki, części do miksera, dziadek do orzechów, czosnkarka, łyżka… Wszystkie chłodne i śliskie w dotyku, w większości ciężkie i solidne. Różnice w wielkości niewielkie, ale za to różnorodność form i kształtów jest fascynującym polem do odkrywania!

Sprzęt kuchenny skontrastowałam z bardzo przyjemnym i miękkim szarym futerkiem wyściełającym dno wanienki. Najwyraźniej kojarzyło się córeczce z przytulankami, bo, głaszcząc je, wydawała z siebie takie dźwięki jak przy tuleniu się do swoich miśków :) Tak przygotowana zabawa daje dziecku możliwość czynienia ciekawych odkryć na polu sensoryki. Malutka szybko sprawdziła metalowe gadżety i dość płynnie przeszłyśmy do drugiego etapu srebrnych zabaw.

dzika-jablon882b dzika-jablon882c

dzika-jablon882adzika-jablon882d dzika-jablon882e

Szczęśliwa ryba

Ryba wycięta z tektury i owinięta folią aluminiową zachęciła malutką do zabaw z kolorem. Ja cięłam paski folii samoprzylepnej i taśmy izolacyjnej na kawałeczki, a moja półtoraroczniaczka przyklejała je z dziką ochotą. Wkrótce ryba zyskała barwne „łuski” i złowrogie oko, by po chwili zawisnąć na ścianie jako część naszej rozrastającej się ekspozycji. Nie wyszły nam szarości, za to błysnęłyśmy srebrem. Jak się Wam podobają srebrne zabawy?

dzika-jablon882g dzika-jablon882h dzika-jablon882i

Wpis powstał w ramach projektu Spoza tęczy organizowanego przez Bubę z Bajdocji :) Przez 5 kolejnych miesięcy pojawiają się u nas zabawy sensoryczne związane z wybranym kolorem spoza tęczy: białym, czarnym, szarym, brązowym i różowym.

Więcej o projekcie przeczytacie tutaj. Zajrzyjcie do innych uczestniczek po inspiracje :)

spoza-teczy-logo

Łasuchy, niejadki i kucharze. Trzy książki dla dzieci o gotowaniu i jedzeniu

dzika-jablon865b

Dziś bardzo smakowity wpis – nie zaglądajcie na głodniaka, no, chyba że na własną odpowiedzialność. Dzielę się trzema książkami, na które już od jakiegoś czasu miałam wielki apetyt. Wszystkie są pięknie wydane, traktują o jedzeniu i gotowaniu, inspirują do zabaw w kuchni, a – jak wiadomo – te są najlepsze. Lubię dzieciaki w kuchni, zapraszam je do wspólnych przygód i samodzielnych działań. Trzeba oczywiście trochę potem teren okiełznać i odzyskać ład życia na nowo, ale to jest do zrobienia, w miarę bezboleśnie ;-) Te książki to takie kąski wydawnicze i wspaniała pomoc w otwieraniu dzieciom drzwi do krainy smaków, eksperymentów i pysznej zabawy :)

Kuchnia Łakomej Pandy

Dla najmłodszych nowość z Tashki. Kuchnia Łakomej Pandy jest małą, słodką książeczką, w sam raz do spróbowania zabawy w kuchnię. Na szczęście kartonową. To zaproszenie na przyjęcie u Pandy i przyjaciół. Mini-poradnik, w którym maluch krok po kroku przechodzi przez wszystkie etapy sztuki kulinarnej, począwszy od pierwszej fantazji i burczenia w brzuchu, przez zaglądanie do książki kucharskiej, ugniatanie ciasta i wylizywanie miski, aż po pomruki zadowolenia po uczcie spełnionych łasuchów. Końcowe ilustracje przypominają atmosferę sycącej błogości :)

dzika-jablon865c

Utrzymana w pastelowej, ciepłej kolorystyce, zdobiona rysunkami owoców, przypraw i deserów, książeczka budzi wielką sympatię. Sprawdziłam jej kuszące działanie na młodszej córce. Są dni, gdy nie wypuszcza jej z ręki, zatrzymując się na ulubionych ilustracjach. Choć zazwyczaj woli bardziej kontrastowe obrazki, to i tak znajduje tu detal, który akurat przykuje jej uwagę na dłużej.

dzika-jablon865e dzika-jablon865f

Łakoma Panda i jej przyjaciele to sympatyczna ekipa skora do żartów i zabawy w kuchnię. Nie tylko pokazują dzieciom jak gotować, ale serwują przy okazji słówka i wyrażenia z języków obcych. Przyjemne łączy się z pożytecznym. Można przeglądać książeczkę, wcinać ciastko i powtarzać za dorosłym kuchenne zwroty także po angielsku, francusku i hiszpańsku. Dla smaku! Dla zabawy!

dzika-jablon865g

Zmysły zostały pobudzone. Pomysły same przychodzą do głowy. Gdy Twój dwulatek obejrzy już książeczkę po raz dziesiąty, pobiegnij za wyobraźnią tytułowej Pandy i przejdź do dalszych działań w kuchni. Rozmawiajcie o gotowaniu i jedzeniu. Oglądajcie sobie produkty. Zajrzyjcie do lodówki. Pobawcie się we wspólne gotowanie. W końcu przepis jest narysowany na kuchennym stole naszej bohaterki, a że miarki brak? Nie bądźmy tacy drobiazgowi, improwizujmy! Zabawy sensoryczne w kuchni to przecież naturalny etap rozwoju każdego dziecka. Może porysujecie w mące, zagnieciecie kulę z masy solnej albo upieczecie szybkie ciasteczka maślane? Ta niepozorna książeczka daje pole do kuchennych popisów. Cieknie ślinka na samą myśl o apetycznych inspiracjach…

dzika-jablon865h

Wielkie gotowanie na ulicy Czereśniowej

Przepiękna książka w każdym calu. Nie można się od niej oderwać. Porządne wydanie, słuszny format, niezapomniane ilustracje i moc pomysłów na kuchenną miłość. Wielkie gotowanie trwa nieustająco przez cztery pory roku, a mieszkańcy ulicy Czereśniowej nie tylko żyją swoimi sprawami i zabawami, ale także jedzą, jak każdy z nas. I chętnie dzielą się swoimi inspiracjami, odkryciami, ulubionymi potrawami, przepisami, ciekawostkami… Zdradzę Wam pewien sekret. Nie wiem jak to się stało, że do tej pory nie poznałam tych bardzo znanych i ukochanych przez dzieciaki książek o ulicy Czereśniowej. Przy drugiej córce na pewno to nadrobię. Całe szczęście, że starszej wpadła w ręce książka o gotowaniu i to był strzał w dziesiątkę. Każdy w niej znajdzie coś dla siebie!

dzika-jablon865i

Dla mnie to książka nie tylko o gotowaniu i przygotowaniu pysznych potraw. To książka o harmonii. Harmonii świata i połączonego z nim człowieka, który szanuje przyrodę, poznaje ją i świadomie korzysta z jej darów. Podział na cztery pory roku fantastycznie zatrzymuje upływ czasu i kieruje naszą uwagę na dostępność roślin, bogactwo natury i możliwości jej wykorzystania wiosną, latem, jesienią czy zimą. W tej opowieści jest miejsce na przepisy i eksperymenty w kuchni, na zakochanie się w smakach, przygotowanie samego siebie zanim się wejdzie do kuchni, zbieranie ziół i wiosenne sałatki, wrażenia zapachowe, sadzenie na wiosnę, ozdoby świąteczne, letnie marmolady i jesienne przetwory, ciekawostki o potrawach z innych krajów i kultur, poznanie rodzajów makaronów, grzybobranie, wegetarianizm, herbatę własnej roboty oraz mnóstwo cennych wskazówek i porad. Raj dla zaciekawionych, początkujących kucharzy :)

Ekstra dodatki to przepisy na cukry smakowe, szablony do posypki na ulubioną kawę cappuccino, pomysł na własną książkę kucharską, niezbędne informacje o miarach i wagach. Same konkrety w miłej oprawie graficznej, podane lekko i zachęcająco. Mój ulubiony motyw to czarny kruk pomykający na kartach książki z tajnymi podpowiedziami co gdzie znaleźć i do której strony przekartkować :)

dzika-jablon865k

W ogóle obecność zwierzaków – kotów Feliksa i Ryski, psów Psikusa i Tuptusia, a także szopa pracza, wiewiórki, wszędobylskiego jeża i wielu innych stworzeń – wspaniale dopełnia kuchennych rewolucji przeprowadzanych przez mieszkańców ulicy Czereśniowej. Dzięki nim ta opowieść wydaje się pełna, a przez to bardzo sympatyczna i wesoła. To jest jedna z tych czarodziejskich książek, których łatwo się nie wypuszcza z ręki, z którą człowiek się zżywa. Moim zdaniem, Wielkie gotowanie wydane przez Dwie Siostry to absolutne must-read i must-have :)

dzika-jablon865kk dzika-jablon865l dzika-jablon865ll dzika-jablon865m dzika-jablon865n dzika-jablon865o dzika-jablon865op

Gratka dla małego niejadka

Pozostawmy na chwilę łasuchy i kucharzy na boku, i pochylmy się nad niejadkami. Oto debiutancka książka Emilii Dziubak, która niesamowicie otwiera kuchenną wyobraźnię, przyciąga wzrok, nie tylko młodszych i starszych czytelników, ale też jurorów przyznających ważne nagrody. Wyróżniona w 50. edycji Konkursu na Najpiękniejszą Książkę Roku w 2010 roku. Uznana za jedną ze 100 najpiękniejszych książek świata w 4 edycji Konkursu CJ Picture Book Awards w Korei. Wydana przez Wydawnictwo Albus publikacja to zaproszenie do apetycznej, porywającej i niezwykłej podróży, z której nigdy nie wraca się już takim samym człowiekiem. Dogłębne doznania, pierwszorzędny humor rysunkowy i talent malarski uwidoczniony w portretach warzyw, owoców i ciastek sprawiają, że można się zakochać w tej książce od pierwszego spróbowania i ugotowania.

Poświęcona jedzeniu, Gratka wprowadza małego jadka i niejadka w temat witamin, zachęca wywiadem przeprowadzonym z Marchewką przez Liść Laurowy oraz poszukiwaniem i przeglądem najważniejszych witamin. Proste przekąski do ogarnięcia przez najmłodszych, przeplecione obrazkami do pokolorowania, mini-występ Ogórkowe prawo jazdy, okraszony smakowitymi przepisami na pożywne zupy… Już mi burczy w brzuchu… A za chwilę przechodzimy do dań głównych i deserów. Nawet pierogi wydają się bajecznie proste do zrobienia, a desery to istne Malutkie Cudeńka do pałaszowania.

dzika-jablon865pp dzika-jablon865r dzika-jablon865s dzika-jablon865ss dzika-jablon865t dzika-jablon865u

Każdy przepis jest sztuką samą w sobie – podążając za scenariuszem, wspomagając się obrazkami pełnymi zabawnych bohaterów, mamy stuprocentową szansę, że damy radę, przepis nas nie zaskoczy, a efekt będzie wyśmienity. Tak opowiedzianej i namalowanej historii ulegnie nawet niejadek? Mam nadzieję. Nawet jeśli nie zje wszystkiego z talerza, przeżyje chwile dobrej zabawy, będzie śmiał się w głos na widok pestki arbuza powracającej do domu, robaka, którego trzeba wygonić z kapuścianego labiryntu, rozleniwionej marchewki spoczywającej w talerzu zupy niczym w jacuzzi… A może nawet zachęci się na tyle, że przejmie kuchenne stery i popróbuje trochę własnych sił w przygotowaniu posiłków?

Wizualna perełka Emilii Dziubak czeka na schrupanie. Nie dajcie się długo kusić :) Dobra, zgłodniałam, lecę do kuchni! Która książka najbardziej do Was przemawia?

dzika-jablon865w dzika-jablon865x

Kuchnia Łakomej Pandy
tekst: Moss Papers i Tashka
ilustracje: Jaga Słowińska
Wydawnictwo Tashka
oprawa: kartonowa
wiek: 2+
cena okładkowa: 24,50 zł

Wielkie gotowanie na ulicy Czereśniowej
tekst: Rotraut Susanne Berner
ilustracje: Dagmar von Cramm
Wydawnictwo Dwie Siostry
oprawa: twarda
wiek: 6+
cena okładkowa: 42 zł

Gratka dla małego niejadka
autor: Emilia Dziubak
Wydawnicwto Albus
oprawa: twarda
wiek: 3+
cena: 45 zł

Międzyplanetarne podróże i zabawy pełne gwiazd / Dziecko na warsztat 3

dzika-jablon754l

Witajcie w kosmosie! Naszym przewodnikiem w październikowym projekcie Dziecko na warsztat jest profesor Astrokot. Zapraszamy w podróż międzyplanetarną, poprawcie skafandry, zapnijcie pasy, zbierzcie siły, bo czeka nas dużo zabawy pełnej gwiazd… Gotowi, do startu… Start!

Mapa Układu Słonecznego

Milo zabrała swoich przyjaciół (zwierzęta, które być może pamiętacie z wrześniowego warsztatu Sześć przygód i dyskoteka) w podróż do najodleglejszych zakątków galaktyki.

Na początek stworzyłyśmy mapę. Na niebie z czarnego brystolu (o wymiarach 100×70 cm) zamontowałyśmy Układ Słoneczny z „gałganków”. Na aksamitną czerń wysypały nam się też koronkowe gwiazdy. Skala wielkości planet i odległości jest w tym wypadku dość umowna. Doczytałyśmy sobie o tym, co istotne, z książki Profesor Astrokot odkrywa kosmos oraz Kosmos z serii Świat w obrazkach. Dla młodszych bądź początkujących w temacie mogę przy okazji polecić Cudowny świat kosmosu. Część informacji Milo sobie odświeżyła z czasu warsztatu kosmicznego z pierwszej edycji DnW. Temat jest tak szeroki i pojemny, a wątków tak wiele, że czasem trudno było o szybkie decyzje ;-)

dzika-jablon754k

dzika-jablon796e

dzika-jablon754y

dzika-jablon796a

Początek prac. Zaczyna się wielkie cięcie…

dzika-jablon796b

Ziemia będzie tonąć w kwiatach :)

dzika-jablon796c

dzika-jablon796d

dzika-jablon796f

Trwają też prace przygotowawcze. Milo robi paliwo do rakiety, w której wystartują zwierzęta-pasażerowie.

dzika-jablon796h

Mapa prawie gotowa… jeszcze pierścienie planet, trasa podróży… planujemy przystanki kosmiczne. Każdy przystanek to inna zabawa.

Neptun / Haftowane gwiazdozbiory

Na Neptunie poznajemy gwiazdozbiory. Przyglądamy się półkulom i konstelacjom gwiezdnym. Wyszukujemy je na mapie nieba, poznajemy nazwy, dowiadujemy się skąd pochodzą, brakuje nam tylko w mieście porządnego, czarnego i rozgwieżdżonego nieba. Za to przydają się fajne karty, do pobrania ze strony Kids Activities Blog, które umożliwiają dziecku ćwiczenie motoryki małej i poznawanie gwiazdozbiorów. Podkleiłam wydruki na grubszym papierze. Format zbliżony do pocztówki. Dla starszych idealna będzie igła z nitką, młodszym można zrobić większe dziurki i wręczyć kolorowe druciki kreatywne do przewlekania.

Na stronie jest kilka kart do wykorzystania, ale spokojnie samemu można zrobić większą ilość i przetłumaczyć nazwy na polski.

dzika-jablon796j

dzika-jablon796p

dzika-jablon796r

dzika-jablon796y

Uran / Gwiazdozbiory naścienne

Kolejny przystanek to kontynuacja tematu konstelacji gwiezdnych, które tym razem układamy na ścianie.

Rozpięłam na ścianie czarną włókninę i wręczyłam Milo mapy nieba oraz zestaw podkładek filcowych do mebli. Bardzo swobodna i twórcza zabawa – najpierw Milo układała gwiazdozbiory, inspirując się ich rzeczywistym układem, potem jednak odleciała w stronę autorskich fantazji i wariacji na temat grup gwiazd. Do  kółeczek filcowych dołączyły kształty z kolorowej folii samoprzylepnej. Powstały w ten sposób nowe, nieznane gwiazdozbiory. Sami zobaczcie :)

dzika-jablon796u

dzika-jablon796t

dzika-jablon796s

dzika-jablon796x

Jowisz / Kosmiczne ciastka

Na Jowiszu był dłuższy przystanek i przerwa na konsumpcję. Badacze kosmosu odkryli tutaj nieziemski smak kosmicznych ciastek owsianych. A gdy pozostało po nich tylko wspomnienie, ruszyli w dalszą podróż…

dzika-jablon796w

Saturn / Kosmiczny geoboard

Wspaniała zabawa trafiła nam się na Saturnie. Gwiazdozbiory powróciły! Zainspirowała mnie propozycja ze strony Babble Dabble Do. Wiedziałam, że musimy zrobić geoboard oparty na konstelacjach gwiazd.

dzika-jablon797a

Potrzebna jest gruba korkowa podstawka w kształcie koła (do kupienia w marketach, np. w Carrefour za ok. 8-9 zł, czy w Ikei), na którą naklejamy mapę nieba wydrukowaną z szablonu. Tę robotę wykonał Tata i tak powstał świetny gadżet, który przyda się wielokrotnie. Pogrzebał też w pliku pdf i zmienił na mapie nazwy angielskie na polskie. Średnica koła jest dostosowana do średnicy podstawki. Papier przed przyklejeniem zaklejamy folią transparentną, a tym samym dobrze zabezpieczamy. Brzegi podstawki malujemy na czarno. Cacuszko!

dzika-jablon797b

Gumki recepturki nie sprawdzą się, potrzebujemy czegoś małego i – najlepiej – kolorowego. Z okresu szałeństwa bransoletkowego pozostało nam duuużo gumek. Plus szpilki krawieckie i pinezki do tablic korkowych. Podkładka powinna być tak gruba, aby ostre końce nie przebijały się na drugą stronę i nie niszczyły powierzchni, np. stołu. Milo z radością zabrała się więc do zabawy, a ja razem z nią. Bardzo się wciągnęłam w tę mrówczą, nieco kontemplacyjną robotę ;-)

dzika-jablon797c

dzika-jablon797e

dzika-jablon797f

dzika-jablon797g

dzika-jablon797h

dzika-jablon797j

Mars / Kosmiczne malarstwo

Kolejna inspiracja i kolejna wspaniała zabawa! Naprawdę musicie spróbować połączenia kuchni i sztuki. W roli głównej spaghetti!

dzika-jablon797k

dzika-jablon797l

Gwóźdź programu to pędzle-miotełki zrobione ze spaghetti.

Wiązki makaronu ugotowanego do połowy związane recepturkami zapewnią dziecku maksimum swobody twórczej. Lubimy eksperymenty z różnymi, czasem zaskakującymi, narzędziami malarskimi – nie zastanawiałyśmy się więc długo i postanowiłyśmy natychmiast wypróbować. Oj, warto!

dzika-jablon797m

dzika-jablon797r

Zabawy z fakturą!

dzika-jablon797s

dzika-jablon797n

dzika-jablon797t

dzika-jablon797u

Narzędzie się zużywa, włosie w końcu wypada. Niezapomniane wrażenia z malowania inaczej, z dala od stolika, pędzelka i małych kubeczków z farbami. Tutaj z rozmachem i gestem. Nowe malarstwo spaghetti :)

Ziemia / Czytanie czasu

dzika-jablon797ww

Przystanek Ziemia to świetna okazja, aby poznać czas i zagadnienia związane z upływem i liczeniem czasu. Milo chciała poznać zegarek i nauczyć się odczytywać godzinę. Przypomniałam sobie pomysł z internetu (nie pamiętam źródła, bo sporo czasu upłynęło) – proste zegarki na rękę DIY z rolek po papierze toaletowym. Hit! Wyprodukowałam ich kilkanaście w nocy, gdy Milo smacznie spała, a rano odkryła cały stos zegarków. Zachwycona zaczęła je przymierzać (skala akurat na dziecięcą rękę wczesnoszkolniaka), ale dzięki rozcięciom nawet dorosły może sobie taki elegancki gadżet pożyczyć ;-)

dzika-jablon797z

dzika-jablon797y

Pogadałyśmy sobie o czasie podzielonym na odcinki, sprawdziłyśmy ile sekund mieści się w jednej minucie. Przyszedł czas na zegar. Jest w kuchni zegar, który stał się nam pomocnym przewodnikiem i pomaga w ćwiczeniach z odczytywania godziny. Na razie zrobiłyśmy kilka kroków, żeby zbyt obszernym materiałem nie zniechęcić się za szybko.

Poranek z kawą i zabawy z odczytywaniem pełnych godzin. Wydrukowałam kilkanaście pustych tarcz z internetu. Milo „rysowała” na nich godzinę zaobserwowaną na kuchennym zegarze.

dzika-jablon798a

dzika-jablon798c

Był to pretekst do połączenia godziny z czynnością/aktywnością w ciągu dnia. Pojawiły się więc pod zegarami rysunki – jedzenie, wstawanie, mycie się, wyjście do szkoły…

Fajnie wyszło, lekko i bez stresu, choć temat trudny. Przed nami jeszcze dużo praktyki. Na razie rysunki z zegarami zawisają w kuchni na ścianie, jest do nich dostęp, tak że Milo może sobie codziennie zaglądać i sprawdzać godzinę, ćwiczyć odczytywanie. Póki co, nieźle sobie radzi i jest chętna poznawać dalej. I o to chodzi!

dzika-jablon798b

dzika-jablon797zz

Wenus / Obcy

Przy którymś wspólnym posiłku rozmawiałyśmy o filmach z gatunku science fiction. Po tytule domyślacie się pewnie, że wspomniałam o pewnym kultowym filmie. Pokłosiem tej niewinnej pogawędki była rzeźba z lego friends. Nie przyszło mi wcześniej do głowy, że z tych słodkich, dziewczyńskich klocków może powstać bestia z kosmosu, ale człowiek wciąż jest zaskakiwany pomysłami dzieci. Razem skleciłyśmy stwora, a w końcu stwierdziłam, że nie jest wcale taki odrażający… I to owocowe, soczyste spojrzenie… I liany wychodzące z brzucha… Da się lubić :)

dzika-jablon798d

dzika-jablon798e

Dotarliście do końca naszej podróży. Nieodwiedzone planety będą na potem. Księżyc też w planach. Wrócimy jeszcze do tej podróży, choć prawie codziennie mam wrażenie, że się wystrzelam w kosmos, też tak macie?

Może zainteresuje Was jeszcze:

  • nasz warsztat Kosmiczny lot w ramach Dziecka na warsztat 1
  • kosmiczne inspiracje Kosmicznie w ramach projektu Przygody z książką 2

A teraz zapraszam do pozostałych uczestniczek tego wspaniałego projektu!





Dziecko na warsztat

Malarstwo spaghetti

dzika-jablon797n

Połączenie sztuki i kuchni może być niezłym przeżyciem! Gdy mignęły mi w internetach malujące pędzle-miotełki zrobione ze spaghetti, wiedziałam, że musimy tego spróbować :)

Teren przygotowany. Gotujemy makaron. Trochę wyszedł nam za bardzo al dente, ale nic to, w końcu to eksperyment. Makarony spaghetti do połowy zanurzamy w gotującej się wodzie, druga połowa wiechcia pozostaje surowa i po wyjęciu wiążemy ją recepturką. Do dzieła!

dzika-jablon797k

dzika-jablon797l

Nie muszę pisać jaka to fantastyczna technika. Nosi znamiona pełnej swobody i ekspresji twórczej nie ograniczoną określonym zastosowaniem. I dobrze, bo można odkrywać samemu w procesie twórczym zaskakujące zastosowania pędzla spaghetti. Milo najpierw ostrożnie starała się wyczuć narzędzie, trochę sprawdzała jego potencjał, aż w końcu rzuciła się w wir!

Uderzanie, chlastanie, smarowanie, ciągnięcie, stukanie, kręcenie esów-floresów i ósemek. Po drodze doświadczanie efektów zarówno graficznych, jak i czysto malarskich.

dzika-jablon797m

dzika-jablon797o

dzika-jablon797p

dzika-jablon797r

Gęsto! Zabawy z fakturą :)

dzika-jablon797s

Narzędzie powoli się wykańcza. Miotełka gubi włosie…

dzika-jablon797t

dzika-jablon797u

dzika-jablon797w

Gdy Milo dochodzi do znanego wszystkim eksperymentatorom z kolorem etapu brązowej brei, która wieszczy rychły koniec zabawy, odkrywa jeszcze, że fajnie się rysuje suchym makaronem w mazi, która jest dobrym podłożem do wydrapywania obrazków zanim farba zaschnie na amen.

dzika-jablon797x

Koniecznie wypróbujcie. To bardzo radosne malarskie przeżycie :)

Dżem session

dzika-jablon788j

To już chyba uzależnienie. Ajvary, sosy pomidorowe, dżemy jabłkowe, konfitury śliwkowe… duma mnie rozpiera, gdy zaglądam do spiżarki. Przy przetworach pracuje już cała rodzina, każdy ma swój kawałek roboty ;-)

dzika-jablon788a

Malutka potrzebuje towarzystwa, a w łóżeczku wieje nudą. Siedzimy więc sobie razem, słuchając Niny Simone, ona na mnie patrzy, ja obieram kilogramy jabłek…

dzika-jablon788b

Przy okazji podsuwam jej karty z obrazkami kontrastowymi. Do tego coś prawdziwego, z życia!

dzika-jablon788c

dzika-jablon788d

Zabawy na dotyk. Coś twardego, okrągłego, mokrego… Jeszcze trochę i poznasz ten smak, córcia!

dzika-jablon788f

Tradycyjna wieża z gotowych słoików. Tradycyjnie – etykiety na słoiki wykonała Milo i mama, wygłupiając się rysunkowo w czasie porannej sesji po śniadaniu ;-)

dzika-jablon788h

dzika-jablon788i

dzika-jablon788e

dzika-jablon788k

Smutna i ponura zgraja pustych słoików czeka na lepszy los i łut szczęścia. Jeszcze nie powiedzieliśmy w tej sprawie ostatniego słowa!

A Wy jakie pyszności skrywacie w spiżarce?

Owocowe etykiety na słoiki

dzika-jablon786zxx

Jak co roku w czerwcu zaatakowały nas truskawki. Zasypały i nie pozwoliły się zignorować. Kusiły, wołały, zmuszały do nabywania w dużych ilościach. Na straganach, rogach ulic, w dzień targowy, powszedni, a nawet w świąteczny, pod kościołem. Wszędzie.

Jak co roku ulegaliśmy ich czarom, smakom i zapachom. Ich soczystej czerwieni, wobec której topniał wszelki opór, a i drobne w kieszeni. Czerwiec to czar truskawek. I wszędobylskość, bo pchały się do wielu potraw i przekąsek, wypierając konkurencję, ewentualnie łącząc się w harmonii z rabarbarem. W lekkich, letnich ciastach, które znikały pod osłoną nocy, gdyż domownicy nie potrafili się oprzeć pokusie wytrzymania do rana.

Wspomnienie truskawkowego szału zamknęliśmy w słoikach. Uwielbiam przygotowywać z Milo etykiety na słoiki z dżemem. Chyba mam to z dzieciństwa – opisywałam słoiki rysunkami i literami, gdy babcia w oparach ważyła konfitury, przelewała soki do smukłych butelek, wygotowywała w wielkim garze całe zastępy słoików. Pewnie każdy ma podobne wspomnienia. Wygłupiając się z Milo w naszych rysunkach, po części mogę przywołać dla siebie trochę mojego dzieciństwa, a także być z córką w pełni tu i teraz, w zwyczajnych, codziennych sprawach.

Etykietujemy! Do dzieła!

I smacznego, co tam skrywacie w spiżarkach :)

dzika-jablon786www

dzika-jablon786wz

dzika-jablon786wzw

dzika-jablon786wzz

dzika-jablon786xxx

dzika-jablon786z

Na dole: truskawki uwięzione w tunelach, w mrowisku, a inne lecą im na pomoc!

dzika-jablon786zx

I jeszcze dogrywka końcowoletnia – dżem morelowy na szybkiego. Moja ulubiona scenka: morele pędzą w galopie, rzucając lasso!

Jak czas łaskawie pozwoli, a upał zakończy niemiłosierne panowanie, zgotujemy jeszcze parę słoików.

dzika-jablon786w

hilda

dzika-jablon786ww

dzika-jablon786zzz

Metalowe miasto

dzika-jablon764l

Milo zbudowała Metalowe Miasto. Ujrzała jak szykowałam sprzęt kuchenny na zajęcia dla maluszków niezbędny do stworzenia eksperymentalnej przestrzeni dźwiękowej i „zamówiła” wszystko po skończonych warsztatach do własnych celów. Metalowe graty (aluminiowe, z domieszkami, nie wgłębiajmy się w skład i stop) powędrowały do jej pokoju, a po chwili ujrzałam wieżę z kubków i tarasy z blaszek do pieczenia. Cukiernica, foremki do ciastek, menażka pamiętająca jeszcze stare dobre bieszczadzkie czasy, elementy czosnkarki, ekspresu do kawy, pęk kluczy… Co było pod ręką (jedna z moich ulubionych kategorii składników dobrej zabawy). Błysk, odblaski i szał!

Fantastyczna zabawa z materiałem – badanie temperatury, gładkości, wypukłości, rozmaitych form i rytmów. Poruszenie wyobraźni. Do tego – dźwiękowisko! Przestrzeń metalowego miasta jakoś tak naturalnie stała się obszarem badań nad dźwiękiem. Przydały nam się „pałeczki” skręcone z drutu do wydobywania delikatnych tonów, a czasem było słychać i klaśnięcie, i walnięcie dłonią, stuk i bębnienie, drapanie i pukanie. No wiecie, muzyka nowoczesna! Chociaż równie dobrze mogłaby w naszym mieście rozbrzmiewać stara dobra Metallica :)

A oto kilka miejskich widoków:

dzika-jablon754p

Miejski akwen.

dzika-jablon754s

dzika-jablon764y

Wysoka wieża.

dzika-jablon764m

Zwierzęta na placu zabaw.

dzika-jablon764n

Podest z kluczy i wejście na rampę.

dzika-jablon764o

Poczta – listy i skrzynka na listy :)

dzika-jablon764r

dzika-jablon764w

Widok z lotu ptaka.

dzika-jablon764r2

Zbliżenie na labirynt. Z góry można rozpoznać kształty zwierząt prawie jak na rysunkach z Nazca.

dzika-jablon764u

Druciane pałeczki.

dzika-jablon764z

Trampolina na pierwszym planie – skok zapewnia szczęśliwy powrót do domu. Hopsa!

Koniec podróży. Metalowe miasto żyło jeden dzień, po czym runęło ;-)

Bałwany kukurydziane

dzika-jablon763u

Dzisiejszy spontan poranny, jeszcze przed wyjściem z domu. Szybka i pachnąca zabawa sensoryczna. Masa kukurydziana z mąki kukurydzianej i odżywki do włosów.

Przypomina sztuczny śnieg, tyle że nie biały. Dałam butelkę najtańszej odżywki jaką znalazłam na dziale do pielęgnacji włosów w drogerii i półkilowe opakowanie mąki. Proporcje oceniamy na oko. Jeśli dodamy więcej odżywki, masa jest leciutko kleista, choć wciąż delikatna, a jak podsypiemy mąką, robi się zbita. Fantastyczna do lepienia kul. Bałwany same nam się zrobiły!

Przydało się to co stało na parapecie w starych dekoracjach niedoszłej zimy i resztki z choinki  – igły i cekiny. Z szuflady z przyprawami Milo wyciągnęła goździki, ziarna pieprzu i liście laurowe. I gotowe :) Bałwany zajączki, bałwany z kolcami jadowymi, bałwan krzyczący… Cała nasza banda pozdrawia i życzy wesołego dnia!!!

dzika-jablon763m

dzika-jablon763n

dzika-jablon763o

dzika-jablon763p

dzika-jablon763q

dzika-jablon763s

dzika-jablon763t

dzika-jablon763x

dzika-jablon763r

dzikajablon763w

Przepisy na serca

dzika-jablon762a

Miłość u nas cały rok, więc nie przywiązujemy specjalnej wagi do walentynek. Lubimy jednak sprawy sercowe w artystycznej odsłonie, dlatego zebrałam w garść kilka przepisów na serca domowej roboty! W tym roku wypróbowałyśmy masę porcelanową. Znajdą się też zeszłoroczne, całkiem fajne i kolorowe, propozycje :) Wszystkie proste i niemal bezkosztowe. Klikajcie w linki:

Serca z porcelany

Nowe doświadczenia. Nowa masa. Moc wrażeń. Do poczytania tutaj!

dzika-jablon762b

Malowane serca z masy solnej

Z masy solnej (miarka mąki, miarka soli, pół miarki wody) wykrajamy foremką serca w rozwałkowanym placku grubości ok. pół centymetra. Patykiem do szaszłyków robimy dziurki, jeśli serca chcemy wieszać (nasze powstały jako ozdoby na choinkę). Odkładamy na parapet i czekamy do 3 dni, aż wyschną, lub, jeśli chcemy przyspieszyć proces schnięcia, wkładamy ozdoby do piekarnika rozgrzanego do 80-100 stopni na około godzinę.

Malujemy farbami akrylowymi (trwalsze i intensywniejsze kolory) lub plakatowymi. Dodatkowo, dla jeszcze trwalszego efektu, można pokryć farbę warstwą bezbarwnego lakieru do paznokci. Po wyschnięciu dodajemy zawieszkę – drucik czy ozdobny sznurek. Gotowe!

dzika-jablon762e

Koralikowe serca wypiekane

Kto ma słój koralików z Ikei i nie wie co z nimi zrobić, niech się skusi na topione ozdoby. Rok temu robiłyśmy na święta stragan z ozdobami na choinkę. Stopiły się w metalowych foremkach do ciastek (serce po lewej). W tym roku zmieniłyśmy taktykę: wypiekłyśmy serca z drutu z nawlekanymi koralikami (po prawej). Samo nawlekanie jest już niezłym ćwiczeniem małej motoryki i koordynacji. Wypiekanie w piekarniku nie za długo w temperaturze 100-150 stopni. Bajkowe efekty dla dziecka, które obserwuje tę przemianę ;-)

dzika-jablon762j

dzikajablon629c

Sercowe oplatanki

Zabawa w oplatanie zupełnie dowolna, bo ręka może tu zatańczyć z kolorowymi nićmi, sznurkiem, mniej lub bardziej puchatymi drucikami kreatywnymi… Doświadczanie przez dotyk różnorodnych faktur, ćwiczenie koordynacji ruchów, zabawy z kolorami. Na początek wystarczy tekturowy kontur serca, a jak się rozkręcicie, można dodawać coraz więcej serc i łączyć zawieszki w wisiory lub girlandy

dzika-jablon-657

Tekturowe serca malowane

Znów banalnie, a kolorowo. Tekturowe serce z zawieszką obciągnięte tiulem – do malowania!

dzika-jablon-657c

Serca do stemplowania

Zabawa w faktury i stemple! Na tekturowym kształcie tworzymy różne wzory z doklejonych kawałków tkanin, wstążek czy koronek. Następnie malowanie i stemplowanie :)

dzika-jablon-659m

dzika-jablon-659i

Daj mi serce z porcelany!

dzika-jablon762b

Nowość w naszym domu – masa porcelanowa! Przepis znaleziony u Ani z Biesy Dwa:

  • 4 łyżki skrobii ziemniaczanej
  • 2 łyżki oliwki
  • szczypta sody kuchennej
  • 4 łyżki kleju wikol

To jest podwójna porcja, ale i tak nie wychodzi za wiele masy, możecie więc śmiało eksperymentować z większą ilością, jeśli zamierzacie otworzyć domową fabryczkę suchej porcelany. Masa jest dość krucha i szybko wysycha, więc nie warto ociągać się przy pracy. Jest bardzo przyjemna w dotyku :)

Po rozwałkowaniu i wykrojeniu dowolnych kształtów zostawiamy ozdoby do wyschnięcia. Dekorowałyśmy na drugi dzień i była to bardzo fajna robota. Świetnie ozdabia się zarówno kredkami, jak i farbami, klejem brokatowym w żelu, lakierem do paznokci. Nie zapomnijcie wcześniej o otworkach, jeśli Wasze serca mają zawisnąć.

dzika-jablon762d2

dzika-jablon762d

Oto ściana serc wszelkiej maści. Także drewnianych i błyszczących (sklepowych), wypiekanych z koralików czy masy solnej.

dzika-jablon762f

dzika-jablon762a

dzika-jablon762c

dzika-jablon762g

Czerwone serce to pamiątka od Kasi Z Krainy Deszczowców :)

dzika-jablon762e

dzika-jablon762i

Razem

dzika-jablon756b

Nie będziemy się spieszyć z rozbieraniem choinki.
Przyszła wieczorem, po ciemku, rozłożysta i pachnąca.
Ubrała się i roztoczyła wdzięki. Czaruje i uwodzi.
Patrzeć na nią to jak przeglądać zdjęcia w albumie,
bo każda zabawka to inne wspomnienie świąt.
Bałwankowo – wesoła banda z piłek pingpongowych,
pierwsze koślawe portrety. Milo, 2 lata.
Wypiekane, malowane w piegi ciastka z masy solnej, trzecie święta razem.
Filcowe próby odskoczni od codzienności, czas skradziony, nieznany.
Zwierzaki z topionych koralików, kolorowe rozbłyski, eksperymenty 4-latki.
Zabawy z białym płótnem, kwiaty na szydełku, szyszki od babci…
Sklepowe spontaniczne znaleziska, irracjonalne inspiracje.
I tegoroczne choinki czerwone, z pomponami. Coś nowego za rok.
Pierniki w trzech turach zjadane zbyt szybko, by doczekać.
Oczekiwanie na spokój, życie, odpoczynek, sen i śmiech.
Taki czas! Żeby zwykłe „razem” miało głębszy smak!

dzika-jablon-sw2

dzika-jablon756n

dzika-jablon756h

dzika-jablon756i

dzika-jablon756l

dzika-jablon756k

dzika-jablon756m

dzika-jablon-sw3

dzika-jablon756o

dzika-jablon756a

dzika-jablon-sw4

dzika-jablon756p

dzika-jablon756c

dzika-jablon756f

Macie na zbyciu słoiki, gdy powoli wyjadacie zimowe zapasy ze spiżarki? My wykorzystujemy szkło po konfiturach do zabaw i ozdób. Kiedyś „Muzeum w słoiku”, na święta domki w słoiku (mech, cekiny, spiralne choinki z drucików kreatywnych, choinki-szyszki wysadzane pomponami), a może nam się „śnieżna kula” w słoiku trafi jeszcze w zimie?

Pomyślności w Nowym Roku i… ciepła w rodzinnym domu! :)

 

Było sobie drzewo / Ale lipa!

dzika-jablon739j

Macie tak czasem, że pomysł zainspirowany, materiały gotowe, nauka przez zabawę i tak dalej, jeszcze dziecka tylko brakuje w tej twórczej, edukacyjnej sytuacji…
Pojawia się główna bohaterka z błyskiem w oku (czyli zaciekawiona)…
W jednej chwili pojawia się też inna, autorska koncepcja zapowiadanej zabawy :)
Plan meandruje, ewoluuje, modyfikuje się błyskawicznie… Zmiana! Nowość! Inność!

Podążanie

Jestem dumna z siebie, bo nauczyłam się porzucać nadzieje płonne na „jedynie słuszny” pomysł rodzicielski i nie brać do siebie tego, że dziecko się ode mnie odwraca.
Tak naprawdę ono nie odwraca się ode mnie, tylko porzuca moją propozycję na rzecz własnej potrzeby w tym konkretnym momencie.
W chwili, gdy nie reaguję emocjonalnie, osobiście, jest we mnie przestrzeń na to, by akceptować dziecięcą niezgodę.
Nie czuję się urażona. Nie czuję się odsunięta czy zlekceważona. Czuję wtedy, że obie jesteśmy wolne :)
Nie chcę! Chcę inaczej! Chcę po swojemu! Mama, mam inny pomysł.

Zawsze jest czas na to, aby podążać za dzieckiem!

dzika-jablon739a

Wyszukiwanka

Pomysł był taki. W naszym cyklu zabaw o drzewach, w którym była sosna, brzoza, a nawet cały las, przyszedł czas na lipę. Liście ze spaceru stały się zaproszeniem do wyszukiwanki – odnaleźć pośród jesiennych liści te należące do lipy.

Pomocą były karty z gatunkami drzew. Wszystko fajnie, aż doszłyśmy do rozmowy o pożyteczności lipy i pytań z czym nam się kojarzy. Ja: ulica w moim rodzinnym mieście wysadzana lipami. Milo: słodki zapach lip na osiedlu i bzyczenie pszczół w liściach. Miodzio! Tylko to się liczyło! Dalej poszłyśmy już tym tropem :)

Degustacja

Zaprosiłam Milo na degustację trzech różnych miodów. Próbowała zgadywać, który jest lipowy, spadziowy i  malinowy. Zaśmiewała się, że pszczoły mogą latać w tak wiele różnych miejsc, zbierać nektar, z którego tak różne miody powstają… Przy okazji poznała więc gatunki miodów, obejrzała kolory, zbadała konsystencję, posmakowała i… była to czysta przyjemność! Oblizująca się córa, szczęśliwa, mrucząca z zadowolenia, wysmarowana miodem – to wspaniały widok.

dzika-jablon739e

dzika-jablon739f

Granola

Dorzuciłam jednak jeszcze swoje 3 grosze i zarzuciłam temat, który nęcił mnie od dawna i działał na wyobraźnię. Granola!

Zebrałyśmy składniki do mieszania. Inspirowałam się trochę przepisem z Jadłonomii. Granola to jest jednak freestyle – przeważa to co lubisz. Milo zamieszała w misce. A gdy płatki owsiane, orzechy, siemię lniane, rodzynki, żurawina, nerkowce i pestki słonecznika, sklejone miodem, powędrowały do piekarnika rozgrzanego do 170 stopni na 20-30 minut, Milo podpisała słoik, który przeznaczyłyśmy na nasz nowy smakołyk. Zdrowe, domowe, pyszne. Pasuje do kaszy, jogurtu, mleka czy świeżych owoców… Rewelacyjne na sucho, tak do pochrupania… :)

Ale lipa!

dzika-jablon739c

dzika-jablon739d

dzika-jablon739b

dzika-jablon739i

Obrazy malowane chlorofilem i nie tylko

dzika-jablon737

Chlorofil opuszcza liście, pejzaż schnie w oczach, blask złota gaśnie. Tak, niedługo listopad, za którym nie przepadam. Ze szczególnym więc upodobaniem przypominam pewne piękne, kolorowe, dziewczyńskie spotkanie w letni dzień i… pewną chlorofilową historię. Zaczęła się niewinnie, od doświadczeń i obserwacji liścia, delikatnego wyciskania życiodajnych soków w moździerzu, przeniesienia ich na papier… Aż Iza z Emilowowarsztatowo pokusiła nas i zamarzyłyśmy o rozmachu i nieskrępowanych działaniach w ogrodzie. Podobieństwo zainteresowań naszych dzieciaków skłoniło nas do założenia stowarzyszenia kultu chlorofilu – choć oficjalnie niezarejestrowana, organizacja luźno działa w bliżej niezdefiniowany, spontaniczny sposób, opierając się na porywach pasji!

Długo oczekiwany dzień nadszedł! Oto zapiski z gry na cztery ręce, spotkania dusz sobie bliskich, wakacyjnej przyjaźni… Ciąg dalszy zabaw z chlorofilem, farbami domowej roboty z naturalnych składników, kręcenia zieleni w maszynce do mięsa, paprania się, malowania i stemplowania na tkaninie… Szczytem moich marzeń była girlanda, która zawisłaby w ogrodzie do końca lata, ale dziewczyny prysnęły już do innej zabawy :)

dzika-jablon737a

dzika-jablon737b

dzika-jablon737c

dzika-jablon737d

dzika-jablon737e

dzika-jablon737f

dzika-jablon737g

dzika-jablon737h

dzika-jablon737k

dzika-jablon737i

dzika-jablon737j

Malowanie na mleku

dzika-jablon705

Malowanie na mleku powraca!  Jak tylko Milo widzi, że szykuję niespodzianki i zabawy na zajęcia z 2-3-latkami, natychmiast chce to wypróbować, przypomnieć, pobawić się raz jeszcze. Pewnie chodzi o to, żeby mama zrobiła coś specjalnie dla niej i z nią, nie tylko dla maluszków ;-) Jakbym mało robiła…

Jak wiadomo, dziecku zawsze mało uwagi rodziców, więc bierzemy się do roboty. Miska lub talerz, mleko, barwniki spożywcze, kroplomierz i kilka kropli płynu do mycia naczyń (dla specjalnego efektu uciekających na mleku kolorów).

Zabawa, która się nie nudzi, do której można wracać. Zabawa, która odkrywa możliwości „malowania” i czarowania kolorami nie tylko na papierze, po prostu inaczej! Zabawa, która rozwija się samoistnie, inspiruje i cieszy… Od mleka, poprzez brokat, sól i kawę, aż po otręby… Kto by pomyślał, że malowanie zmieni się w mieszanie?

dzika-jablon705a

dzika-jablon705b

dzika-jablon705c

dzika-jablon705d

dzika-jablon705f

dzika-jablon705g

dzika-jablon705h

dzika-jablon705i

dzika-jablon705j

dzika-jablon705k

dzika-jablon705l

dzika-jablon705n

dzika-jablon705o

dzika-jablon705e

Truskawkowo

dzika-jablon-dzemy

Truskawki nam się nie nudzą :) Wszędzie ich pełno, czuję ich zapach dookoła… Czerwiec ma dla mnie słodko-kwaskowaty smak i wspaniały zapach ciasta z truskawkami, (szybko przemijającym) rabarbarem i kruszonką… Pycha! Ciastem, które gości na naszym stole co kilka dni, jest jogurtowe z truskawkami. Radują nas musy, koktajle i lody truskawkowe. Wieczorami robię soki i dżemy, zamykam truskawki w słoikach i chowam do spiżarki, aby za parę miesięcy wyciągnąć pyszną konfiturę z nutką mięty. Pewnego jesiennego dnia zadumać się nad smakami lata, przypomnieć sobie światło we włosach Milo tworzącej truskawkowe etykiety na słoiki… Zupełnie jak ja trzydzieści lat temu :)

Niesamowite jak wiele z tego, co robi, czym żyje moje dziecko, jest dla mnie podróżą do siebie samej!

Pięknego i pysznego czerwca Wam życzę :)

dzika-jablon704a

dzika-jablon704b

dzika-jablon-ciasto

dzika-jablon704d

dzika-jablon704e

dzika-jablon-truskawki

Milo: Truskawki w restauracji jedzą maliny.

dzika-jablon704c

dzika-jablon704f

Truskawka-Indianin i jego żaglówka :)

dzika-jablon704nn

Może wygląda trochę jak salami, ale to domowej roboty roll-upy truskawkowe bez cukru :)

Tort urodzinowy z ciastoliny

dzika-jablon679

Zapachowo-dotykowa zabawa kuchenna, zawsze atrakcyjna. Chociaż nikt w okolicy nie miał urodzin, Milo wydała przyjęcie urodzinowe. Przypomniałyśmy sobie więc przepis na ciastolinę domowej roboty z dodatkiem barwników spożywczych, przygotowałyśmy naczynia wizytowe i… do roboty!

Jadalna posypka – jako ozdoba – cieszyła się szalonym powodzeniem, zaś największym wyzwaniem okazało się krojenie tortu na kawałki. I ja tam byłam, i nie mogłam nie poprosić o dokładkę :) Sto lat wszystkim!

dzika-jablon679a

dzika-jablon679b

dzika-jablon679c

dzika-jablon679d

dzika-jablon679f

dzika-jablon679g

dzika-jablon679h

Sto języków dziecka

dzika-jablon-sens8

Sto języków dziecka

Dziecko ma sto.
Sto języków
Sto rąk
Sto myśli
Sto sposobów myślenia
Sto pomysłów na opowieść i zabawę.
Sto, za każdym razem sto
Sposobów na słuchanie, zachwyt i miłość
Sto radości
Do zgłębienia i wyśpiewania
Sto światów
Do odkrycia
Sto światów
Do stworzenia
Sto światów
Do wyśnienia
Dziecko ma sto języków
(i jeszcze sto i sto i sto)
Tylko że zabiera mu się dziewięćdziesiąt dziewięć.
Szkoła i kultura
Oddzielają głowę od reszty ciała.
Dziecku się każe:
Myśleć bez pomocy rąk
Działać bez udziału głowy
Słuchać lecz nie mówić
Rozumieć bez radości
Kochać i zachwycać się
Tylko od święta.
Dziecku się każe:
Odkrywać świat już dawno odkryty
I z tych stu
Zabiera mu się dziewięćdziesiąt dziewięć.
Mówi się dziecku:
Że praca i zabawa
Rzeczywistość i fantazja
Nauka i wyobraźnia
Niebo i ziemia
Rozum i marzenia
To rzeczy
Które do siebie nie pasują
I tak mówi się dziecku
Że sto nie istnieje.
A dziecko na to: NIEPRAWDA!
A właśnie, że jest!

Loris Malaguzzi
Twórca szkoły Reggio Emilia
(tłum. własne z angielskiego)

dzika-jablon-650k

dzika-jablon-656f

dzika-jablon-657n

dzika-jablon-antarktyda1  dzika-jablon-projektantka

dzika-jablon-tatoo

dzika-jablon-pierscionek

Follow my blog with Bloglovin

Pizza sensoryczna, bardzo zdrowa

dzika-jablon-654

Pizza dotykowa jest świetna dla 2-3-latków! Milo w zasadzie tylko nadzorowała co to mama przygotowuje dla młodszych dzieci na zajęcia, a na koniec sprawdziła, zatwierdziła, pochwaliła i ozdobiła cekinami :)

Inspiracją było zdjęcie podobnego koła z ziaren – dna w koszyku – w zasobach United Montessori Association. Przygotowanie naszej pomocy jest baaardzo przyjemne – kontakt z ziarnami uspokajający… Potrzebujemy koło z tektury pocięte na równe części (8 lub 10). Każde pokryte klejem (wikolem lub tzw. kreatywnym) i obsypane ziarnami (do wyboru do koloru). U nas było to co pod ręką w pojemnikach w kuchni: kasze i fasole, ryż i soczewica, od drobnicy aż po większe gabaryty. Wizualna i dotykowa uczta. Gra kolorów i faktur. Do liczby kawałków naszej pizzy dobieramy taką samą liczbę małych buteleczek skrywających… ziarna oczywiście!

Potencjał przygotowanej „zabawki” niemal nieograniczony:

  • poznawanie ziaren (nurt kuchenno-żywieniowo-zdrowotny)
  • poznawanie wielkości (porównanie: małe/duże)
  • zabawa z „materiałem sypkim” (porównywanie przy okazji przesypywania dodatkowej ilości ziaren, np. w pudełku)
  • porównanie: twarde/miękkie (jeśli podamy również kilka przykładowych ziaren po ugotowaniu, by obserwować różnice plus degustacja!)
  • zabawy dotykowe, po prostu :)
  • zabawy artystyczne z fakturami (można rozwinąć ten motyw w pracę plastyczną)
  • łączenie części w koło
  • łączenie w pary (element zabawy ‚memo’ – w tym wypadku dobieramy buteleczkę z odpowiednią zawartością do właściwego fragmentu pizzy)
  • zabawy z dźwiękiem (porównywanie różnorodnych dźwięków – u nas skończyło się robieniem grzechotki)

Na pewno można dodawać więcej propozycji i sprawdzać co zainteresuje dziecko. Bardzo zachęcam. I Wy podejmijcie wyzwanie sporządzenia pizzy ośmiu ziaren!

dzika-jablon-654a

dzika-jablon-654b

dzika-jablon-654g

dzika-jablon-654c

dzika-jablon-654e

dzika-jablon-654f  dzika-jablon-654h

Buraczana sztuka

dzika-jablon647

Malowaliście kiedyś burakami? Nie przyszło mi to do głowy aż do wczoraj, kiedy Milo stworzyła galerię buraczanych obrazków na kuchennych deskach do krojenia. Buraczany spontan zaczął się niewinnie, w przebłysku jakimś, inspiracji intensywnie różową plamą soku na blacie, w tajemniczym kształcie i ciekawości rąk… Chwilę potem pochwycony plaster buraka, potraktowany jak środek artystycznej ekspresji.

Na drewnie objawiły się nie święte wizerunki, lot wesołej pszczoły i kaktus w oknie. Podczas gdy jedni doświadczali, utrwalali kolor na skórze i odciskali pieczątki na różnych powierzchniach, inni przygotowywali buraki do pieczenia. Na zdrową kolację. Ale nie poszło tak gładko, bo plastry buraka po raz kolejny okazały się inspirujące. Układały się we wzory na blasze i piętrzyły w wieże. Na koniec wylądowały jednak w piekarniku, a twórczyni nurtu malarskiego burakami zapragnęła odpocząć :)

dzika-jablon-buraki

dzika-jablon647a  dzika-jablon647c

dzika-jablon647f

dzika-jablon647e

dzika-jablon647h

dzika-jablon647b

dzika-jablon647g   dzika-jablon647k

dzika-jablon647i

Przy okazji – buraki pieczone w plasterkach, podane z rukolą, oliwą z oliwek i octem winnym – pycha!!!

Solówka z alfabetem

dzikajablon632f-2

Zapraszam na leniwe zabawy, jeszcze w świątecznych, niespiesznych nastrojach. Solanki i solówki czyli rysowanie liter na tacy pełnej soli. Bardzo lekkie, sensoryczne ćwiczenie spośród wielu „kuchennych” inspiracji Montessoriańskich. Przy okazji, z mojej strony kolejna zachęta dla Milo, by poćwiczyła właściwy kierunek stawiania pierwszych kresek i rysowania literkowych brzuszków, właśnie w zabawie, ale bez utrwalania błędnych nawyków na samym początku. Bo jak na razie to sporo lustrzanych odbić, pierwsze słowa pisane z prawej do lewej, no i wszystko „po swojemu”. Hm. Więc dla córki motywem przewodnim była w tej zabawie sól, a dla mnie, nawet jeśli w sposób nieco zawoalowany – kierunek…

Bardzo przydatne okazały się materiały ze strony 3 Dinosaurs, które można ściągać i drukować. Sięgnęłyśmy po zestaw świąteczny – sporo do kolorowania z liczbami i literami, mikołajami i skarpetami na prezenty w tle. Milo wciągnęła się. Kolorowała, palcem wodziła za strzałkami pokazującymi kierunek pisania litery, pytała o wyrazy napisane po angielsku (bo blog i materiały anglojęzyczne), liczyła świeczki, gałązki, imbirowe ludziki, ćwiczyła rysowanie kształtów. Na to wszystko ja wyskoczyłam z solą. Kolorową motywacją do zabaw literkowych w soli była książka z naszej domowej biblioteczki Mój pierwszy alfabet z przepięknymi ilustracjami Elżbiety Wasiuczyńskiej, z serii Edukacyjny Egmont.

Trochę się pobawiłyśmy, potem Milo poszła własnym tropem – przyniosła zwierzaki i przespacerowała je po soli skrzypiącej jak śnieg. Zachwyciły ją ich różnorodne ślady, a mnie jak zwykle zachwyciła inwencja dziecka. Z jednej strony ja osamotniona z tacką pełną soli i lekkim niedosytem, a z drugiej – córka w białej krainie, w piasku księżycowym w wannie w kuchni przez następny tydzień, w nowych przygodach po pachy… Pełnia szczęścia! Taką solówkę odstawiła :)

dzikajablon632a-2  dzikajablon632c

dzikajablon632b

dzikajablon632d

dzikajablon632g

dzikajablon632i

dzikajablon632edzikajablon632h

dzikajablon632j

dzikajablon632k