Jakby mało nam było lodu ostatnio! Co tam lodowa planeta! Antarktydy, Arktyki i wyprawy na biegun nam się zachciało… Poczyniłyśmy więc stosowne przygotowania kilka dni temu… Oto lista wytycznych:
- zrobić lód w kostkach i kubeczkach (barwiony na błękitno z dodatkiem brokatu i cekinów) – możemy budować różnorodne formacje lodowych skał, ba, lodowce!
- zrobić galaretkę (dwie miski żelatyny barwionej na niebiesko/granatowo)
- przynieść trochę śniegu z podwórka
- zaprosić grupę zwierząt polarnych
- sprawdzić na mapie kierunek i położenie lądu (Mapy Mizielińskich)
- wyciąć kawałki kry z białej pianki lub styropianu
- zabezpieczyć teren (najgorsza wizja matki: żelatyna i kulki styropianu wędrujące po całym domu!)
Było fantastycznie! Było zimno! Trzeba było robić przerwy i rozgrzewać się herbatą, bo ręce Milo stopniowo zmieniały się w sople lodu :) Ta podróż w nieznane przyniosła dużo, dużo wrażeń. Choć krótka, to wzbudziła pasję i poruszyła wyobraźnię. Zabawa w mały świat i bogate doświadczenia sensoryczne za nami, a przed nami zabawy edukacyjne, drukowanie kart, lodowiec, zima i sanki, zwierzęta i ich nazwy, podróżowanie z mapą, malowanie zimy, lepieni bałwana… Ciąg dalszy z pewnością nastąpi :)
A do stworzenia naszej krainy lodu zainspirował nas blog Crayon Box Chronicles.